Pijany 32-latek zaczął w nocy wymachiwać przerobioną bronią myśliwską. Prawdopodobnie nielegalną. Zabrał ją ze sobą, gdy uciekał do lasu. Policjantom zdawało się nawet, że słyszeli strzały.

W pierwszej kolejności opieką otoczono rodzinę furiata. Potem 60 policjantów zaczęło przeczesywać las w poszukiwaniu uzbrojonego mężczyzny. Szukały go też psy.

W końcu mężczyznę udało się odnaleźć. Był wycieńczony. Rozpoczęły się negocjacje - policjantom udało się przekonać go, by się poddał. Gdy wyszedł z lasu, był tak wyczerpany, że trzeba go było odwieźć do szpitala. Wciąż jednak nie udało się odnaleźć broni. Szukają jej mundurowi.