Poseł wie, co mówi, bo sam porusza się na wózku inwalidzkim. W rozmowie z dziennikiem.pl ostro skrytykował kampanię reklamową zleconą przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON). Chodzi o reklamy, w których mężczyzna na wózku krąży po ulicy z tekturową tablicą "podejmę każdą pracę".

"Ten przekaz utrwala żebraczy stereotyp niepełnosprawnych. Pokazuje, że kaleka osoba jest nic nie warta, nie może niczego sama osiągnąć, chyba że coś się jej da. To najgorszy ze stereotypów, który ciąży na niepełnosprawnych" - mówi dziennikowi.pl Piechota. I dodaje, że ta kampania jest po prostu szkodliwa i przyniesie odwrotny, od zamierzonego, skutek. "Nikt przecież nie będzie chciał zatrudniać niedołęg" - mówi Piechota.

Poseł twierdzi, że miliony, które wydał PFRON, to pieniądze wyrzucone w błoto. "W reklamówkach telewizyjnych pracodawca nie dowiaduje się, gdzie ma się zgłosić, by zatrudnić niepełnosprawnego. Nie dowiaduje się też, jak to jest z ZUS-em, inspekcją pracy, godzinami pracy i przystosowaniem miejsca pracy" - mówi Piechota.



Reklama

Dodaje, że w 2003 roku Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji zrobiło całoroczną kampanię, w której były te wszystkie informacje za... 300 tys. zł. A kampania skończyła się ogromnym sukcesem.

Ta raczej na sukces liczyć nie może. Tym bardziej że okryła się złą sławą. DZIENNIK ujawnił, że zatrudniony do niej aktor wcale nie jeździ na wózku. Jest całkowicie zdrowy. A trzeba przypomnieć, że reklamy miały właśnie zachęcać do zatrudniania osób niepełnosprawnych, bo te wcale nie wykonują pracy gorzej. Tymczasem PFRON twierdzi, że niepełnosprawny aktor nie poradziłby sobie z zadaniem. "Z doświadczenia wiemy, że osoby, które nie zajmują się aktorstwem profesjonalnie, zwykle nie są w stanie sprostać tym wymaganiom. Realizacja spotu reklamowego zawsze odbywa się pod wysokim reżimem czasowym, w bardzo dużym stresie" - tłumaczyła się na łamach DZIENNIKA Małgorzata Radziszewska, rzecznik prasowy PFRON.