Zeznania Michalskiego zapowiedziane zostały w kilku kolejnych publikacjach "Naszego Dziennika". We wczorajszej zarzucił korupcję i wspólne biesiady z gangsterami Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, Aleksandrze Jakubowskiej, Józefowi Oleksemu oraz Grzegorzowi Schetynie i Władysławowi Frasyniukowi. Już wcześniej powiedział tej gazecie o łapówce dla Marka Ungiera. Wszyscy politycy zaprzeczają, jakoby brali od niego pieniądze.

Reklama

Z informacji DZIENNIKA wynika, że wrocławska prokuratura od 2006 roku szukała Michalskiego, bo chciała mu postawić zarzut działania w gangu i przemytu papierosów. Już wcześniej listem gończym szukał go sąd. Michalski gra więc o wysoką stawkę - chce dostać status świadka koronnego.

Pseudonim dostał po słynnym filmowym szefie gangu. Wprawdzie "gang Olsena" działał w Danii, a on jako siedemnastolatek wyjechał do Szwecji, ale podobnie jak filmowemu Egonowi Olsenowi nie wiodło mu się w działalności biznesowej ani przestępczej.

"Miał za sobą jakąś kryminalną przeszłość, może także poprawczak. Dopiero po wielu latach udało mu się w Szwecji otworzyć własną firmę" - wspomina jeden ze znajomych "Olsena". Rozkwit działalności biznesowej Michalskiego przypada na początek lat 90. Prowadził wtedy własną spółkę oraz był przedstawicielem na Polskę niemieckiej firmy Koenig, zajmującej się przebudową i podrasowywaniem samochodów najdroższych marek. Sam jeździł m.in. mercedesem 600 SEL oraz BMW 850. Później przesiadł się na terenowego Jeepa Grand Cherokee.

Reklama

W 1993 r. tygodnik "Wprost" umieścił go na 10. miejscu na liście 100 najbogatszych Polaków. Własnością Michalskiego był m.in. najbardziej ekskluzywny wówczas wrocławski hotel - stojący przy rynku Dwór Wazów. Kupił go jesienią 1992 r. od kierowanego przez Marka Ungiera Juwenturu.

"Zapłaciłem za hotel 1,5 miliarda starych złotych, a była to zaledwie jedna trzydziesta jego wartości. Było to możliwe, ponieważ dałem Ungierowi 500 tys. dolarów łapówki" - powiedział Michalski "Naszemu Dziennikowi".

"On był takim charakterystycznym dla tamtych czasów przedsiębiorcą z odwagą, urokiem osobistym i łatwością nawiązywania kontaktów" - wspomina Władysław Frasyniuk, który teraz sam znalazł się na "liście Olsena". "Bywaliśmy w jego restauracji, ponieważ był to wówczas jeden z lepszych lokali w mieście. Pamiętam, jak Michalski chciał się na siłę zaprzyjaźniać. <Ty kiwałeś (siedziałeś w więzieniu - red.), ja kiwałem. Obaj jesteśmy ze środowisk robotniczych> - przekonywał. Ale nie brałem od niego żadnych 150 tys. zł pożyczki".

Kariera Michalskiego załamała się jednak wkrótce potem. W 1994 r. prokuratura wszczęła śledztwo, w którym oskarżyła go o wyłudzenia węgla i inne oszustwa. W 1999 r. sąd skazał go za dziewięć przestępstw na trzy lata więzienia. Ponieważ "Olsen" nie stawił się w zakładzie karnym, od 2001 roku był ścigany listem gończym.