Warszawa, Poznań, Kraków, Gdańsk, Wrocław - te miasta u progu wakacji przypominają jeden wielki plac budowy, a podróż przez nie najgorszy koszmar. I to pod warunkiem że uda się do nich dotrzeć, bo jak widać na zamieszczonej obok mapie, jazda po Polsce sama w sobie już jest wielkim wyzwaniem.
"Mamy kwaterę w Sopocie, ale chcieliśmy zwiedzić Gdańsk" - opowiada Kamil Michalski, który ze swoją dziewczyną przyjechał nad morze. "No i w centrum utknęliśmy w korku. Gdybym wiedział o robotach na drodze, to pojechalibyśmy do Gdańska kolejką" - mówi. Ale w jego rodzinnym Wrocławiu sytuacja wcale nie jest lepsza. "Jeden remont się kończy, drugi zaczyna i tak w koło Macieju" - denerwuje się wrocławianin Andrzej Tański.
Zdaniem drogowców nie ma na to rady - lato to najlepszy czas na realizowanie takich inwestycji. I nie tylko ze względu na pogodę. W wakacje ruch jest o wiele mniejszy. "Nawet o 25 procent" - podkreśla Antoni Szczyt, wicedyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Gdasku.
Wjeżdżając do miasta, trudno to jednak dostrzec. W bałaganie gubią się nawet taksówkarze, na co dzień doskonale je znający. Lista remontów we Wrocławiu układa się w wyliczankę: "Naprawiana jest krajowa 5 z Poznania do Jeleniej Góry na odcinku od wiaduktu kolejowego do św. Wincentego, zamknięty jest plac Powstańców Wielkopolskich. Kolejny newralgiczny punkt to tymczasowy most postawiony w miejsce Szczytnickiego, bo remontowana jest krajowa 8" - Tomasz Jarosz z biura zarządzania ruchem wrocławskiego magistratu wymienia tylko niektóre prace.
Osoby odpowiedzialne za planowanie remontów rozkładają ręce: drogi muszą być naprawiane w wakacje, koniec i kropka. "Zdajemy sobie sprawę, że do miasta w tym czasie przyjeżdża sporo turystów, dla których poruszanie się po rozkopanym Krakowie nie jest przyjemne, no ale przecież trzeba remonty kiedyś wykonać" - mówi Filip Szatanik z biura prasowego prezydenta Krakowa.
Dlaczego części prac nie można wykonywać nocą, tak jak robi się w wielu krajach? "Żadna z firm, które przystępują do przetargów, nie jest w stanie pracować po zmroku" - tłumaczy Antoni Szczyt. "Po pierwsze jest to zbyt kosztowne, po drugie nie zgadzają się na to mieszkańcy".
Podobne argumenty przytacza Tomasz Libich z Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu. "Staramy się być jak najmniej uciążliwi" - zapewnia. "Te prace, które możemy, staramy się wykonywać w nocy, ale przecież nie możemy używać młotów pneumatycznych po 22".
Zniecierpliwienie i brak wyrozumiałości ze strony mieszkańców drogowcy z Poznania odczuli już na własnej skórze. Najpierw zostali ukarani mandatami za hałasowanie, kiedy zdarzyło im się pracować po dziesiątej wieczorem, innym razem obrzuceni... ziemniakami.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przekonuje, że musimy uzbroić się w cierpliwość i wytrzymać jeszcze dobrych kilka lat. Po 2010 r. według zapewnień speców z GDDKiA dojdziemy do etapu, kiedy w Polsce będą nowe, piękne drogi, a remonty nie będą stałym elementem wakacyjnych krajobrazów. "Na pewno ten proces zostanie przyspieszony ze względu na organizację w naszym kraju finałów Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 r." - mówi Artur Mrugasiewicz z biura prasowego GDDKiA. Zanim jednak doczekamy tej sielanki, planując wakacyjne wypady, warto wziąć do auta nie tylko solidny zapas kanapek i wody mineralnej, ale też mapę drogową, żeby zorientować się, jak ominąć rozkopane trasy.
Naprawa dróg - Jak to się robi na świecie
W Niemczech drogowcy jak ognia unikają planowania remontów na okres urlopowy. Wyjątek od tej zasady zrobili, gdy przygotowywali ostatni mundial. Wiele prac prowadzonych jest w nocy, kiedy natężenie ruchu jest nieduże. Remonty, zwłaszcza na autostradach, są zapowiadane dużo wcześniej - kierowcy dostają szczegółowy plan prac i propozycje objazdów.
Podobnie postępują drogowcy w Australii. Tam ich działalność jest najbardziej uciążliwa w dużych miastach. Dlatego większość prac remontowych prowadzona jest w nocy i w weekendy.
W Sydney regułą jest, że ważne skrzyżowanie czy estakada zamykane są w piątek po południu, prace trwają bez przerwy przez cały weekend, a w poniedziałek rano mieszkańcy mogą już tamtędy swobodnie dojechać do pracy.
Imponującym tempem prac mogą się też pochwalić drogowcy w Stanach Zjednoczonych. Dobrym przykładem jest trwająca jeszcze budowa mostu Woodrowa Wilsona będącego częścią obwodnicy Waszyngtonu. Most miał mieć prawie 2 kilometry długości, szerokość 76 metrów, żeby pomieścić 12 pasów ruchu, dwie linie metra, drogę dla rowerów i chodnik dla pieszych.
Do tego dochodziła konieczność zbudowania dojazdów i przebudowania 12 kilometrów obwodnicy. A największą trudnością było to, że most musiał mieć podnoszone przęsła, aby rzeką mogły swobodnie przepływać statki. Pierwszą część mostu oddano do użytku po zaledwie 6 latach. Koniec inwestycji zaplanowano na przyszły rok.