Niski, ledwo podmurowany dom. To tutaj Adam Z. spędził pierwsze lata życia. W oparach wódki, będąc świadkiem libacji. Gdy miał pięć lat, zgwałcił go jego ojciec Leszek Z. - pisze "Fakt".

Matka, Elżbieta P., wyrzuciła z domu ojca. Ale to nie znaczyło wcale, że sytuacja się poprawiła. "Ojciec zniknął, pojawili się nowi kompani libacji. Sąsiedzi pamiętają, że wódka lała się strumieniami. Wśród tych strumieni przechadzał się mały Z. Podobało mu się" - pisze "Fakt".

Reklama

Adam Z. już wtedy lubił męczyć zwierzęta, zwłaszcza małe koty. "W szkole podstawowej nr 1 miał opinię brutalnego łobuza. Uwielbiał straszyć i terroryzować kolegów, bić ich. Z czasem stawał się też coraz bardziej bezczelny wobec nauczycieli. Pyskował, awanturował się" - pisze "Fakt".

Pod koniec siódmej klasy w ogóle przestał się pojawiać w szkole. Do ósmej klasy nie poszedł nigdy. I nigdy nie odebrał swojego ostatniego świadectwa szkolnego.

"Zaczął wieść życie lumpa. Awantury, rozboje, libacje. Trochę pomieszkiwał u matki, gdzie popijawy nigdy się nie kończyły, trochę się szlajał. Młodsze rodzeństwo trafiło do domu dziecka. On trafił na ulicę. Pozbawiony jakiejkolwiek kontroli, stwarzał coraz większe zagrożenie. Kradł i się awanturował. Miał też osobliwe hobby" - pisze "Fakt".

Reklama

Wampira z Kowar często można było spotkać przy miejskich stawach. Nago. Obnażał się też w innych miejscach publicznych. "Stawał się coraz bardziej niebezpieczny. Pewnego dnia dostał szału i rzucił się z nożem na sąsiadkę. Dźgnął ją. Potem tłumaczył się, że... chciał ją tylko okraść" - pisze "Fakt".

Sąd skazał go na siedem lat więzienia. Wyszedł po pięciu. Przez chwilę żył spokojnie. Ludzie nie skarżyli się na niego, podobno umiał być sympatyczny. "To były jednak tylko pozory. Nie potrafił sobie poradzić z agresją. Nigdy jeszcze nie zabił. W jego głowie pojawiło się przeświadczenie, że to najwyższy czas" - pisze "Fakt".

Znalazł miejsce na pułapkę. Środek lasu, tędy czasami mieszkańcy Kowar skracali sobie drogę. Tak jak Dorota Z. Jego pierwsza ofiara. Zabił brutalnie, długo pastwiąc się nad bezbronną kobietą. Ciało porzucił w betonowej studni. Tydzień po pierwszej zbrodni zabił po raz drugi. Równie okrutnie. Ofiar nie znał.