Pierwszy raz Olejniczak pojawił się w siedzibie Centrum Projektów Informatycznych MSWiA na warszawskim Ursynowie wczoraj rano. Załodze przedstawił go wiceminister Piotr Kołodziejczyk nadzorujący pion informatyzacji. Dla niemal stu pracowników CPI nie była to wielka niespodzianka. Od piątku krążyły w CPI pogłoski o dymisji dotychczasowego szefa dr. Andrzeja Machnacza. Wiceminister Kołodziejczyk wręczył mu wówczas dymisję. "Do dziś nikt nikomu nie wyjaśnił powodów tej zmiany" - mówi nasz rozmówca z CPI. "Odwołanie dyrektora Machnacza i powołanie doktora Olejniczaka podyktowane jest troską o wysoką efektywność projektów. Chodzi o to, aby środki wydawane były sprawnie i w przejrzysty sposób" - tłumaczy rzecznik resortu Małgorzata Woźniak.

Reklama

Dr Olejniczak poznał się z Kołodziejczykiem w czasie, gdy ten był wiceministrem pracy.

Roszada jest szeroko komentowana w branży teleinformatycznej. CPI to dziś najważniejsze miejsce na informatycznej mapie kraju. Tu decyduje się, kto wygra przetargi o wartości od miliona do nawet miliarda złotych. Prezes dużej firmy informatycznej uważa, że dymisja musi mieć związek z wynikami trwającego w resorcie audytu projektów informatycznych.

O trwającej kontroli jako pierwsi informowaliśmy w "DGP" w ubiegłym tygodniu. Przypomnijmy, że na polecenie ministra Millera kontrolerzy sprawdzają, czy prawie pół miliarda złotych na sieć teleinformatyczną zostało wydane w prawidłowy sposób. Proszący o anonimowość analityk.

Reklama



rynku informatycznego zwraca jednak uwagę na dziwną prawidłowość: od kiedy Jerzy Miller zastąpił Grzegorza Schetynę w MSWiA, miała miejsce tylko jedna poważna zmiana. Odszedł odpowiadający za informatyzację wiceminister Witold Drożdż. A teraz odpowiadający za to samo Machnacz.

Ten ostatni nie uchodził za człowieka bliskiego Schetynie. Karierę zaczął robić w czasach rządów PiS, gdy został dyrektorem biura łączności i informatyki w resorcie. Od dwóch lat kierował CPI. Zmienił je diametralnie. Świadczą o tym gigantyczne dotacje pozyskiwane głównie z Unii Europejskiej. Centrum przeniosło się z obskurnych pokoików na ulicy Domaniewskiej do eleganckiej siedziby w nowoczesnym biurowcu. Załoga rozrosła się z kilkudziesięciu do ponad stu osób. Koszty etatów fachowców ściąganych z rynku pokrywane są z budżetów projektów. Jedyne kontrowersje wzbudzało częste omijanie procedury przetargowej i zastępowanie jej uproszczonym trybem konkursów ofert.

W zgodnej opinii naszych rozmówców duet Drożdż - Machnacz zapewniał sprawny i szybki rozwój projektów. Decyzyjność Kołodziejczyka i Olejniczaka budzi ich spore obawy. Ten drugi przez ostatnie lata był koordynatorem systemu informatycznego "Syriusz" w rządowym Centrum Rozwoju Zasobów Ludzkich. "System miał w założeniu łączyć różne bazy danych i dawać zintegrowaną wiedzę o bezrobociu i biedzie, funkcjonowaniu pomocy społecznej w Polsce. Tyle że niewiele z tego wyszło, a pochłonął on już około 150 mln zł" - komentuje członek Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.