W liście otwartym do prezesa Polskiego Radia Fundacja przypomina, że w tekście "Co się stało z naszą Trójką" Sosnowski opisywał "nieprawidłowości i niepokojące zjawiska w spółce", a władze Polskiego Radia uznały, że publikacja artykułu jest jednoznaczna z "rozpoczęciem współpracy" z tygodnikiem, na którą dziennikarz nie miał zgody.
"Ponadto wskazano, że dziennikarz nie był upoważniony do udzielania informacji przytoczonych w artykule, ponieważ organem uprawnionym do reprezentowania spółki na zewnątrz w zakresie polityki kadrowej i rozwoju jest Zarząd oraz Rzecznik Prasowy Polskiego Radia" - głosi list Fundacji.
Rzecznik Polskiego Radia Radosław Kazimierski zapewnia, że Sosnowski "na pewno nie dostał kary za krytykowanie Polskiego Radia". "Kara została nałożona za złamanie dwóch uchwał: o zakazie konkurencji oraz określającej, kto z pracowników Polskiego Radia i o czym może rozmawiać z zewnętrznymi mediami" - powiedział we wtorek PAP Kazimierski. Dodał, że uchwały, które były podstawą nagany nie mogą być upublicznione, ze względu na opinię radiowych prawników, zgodnie z którą stanowią one tajemnicę przedsiębiorstwa.
"Pluralizm wypowiedzi w Polskim Radiu jest zachowany i nikt nie zamierza nikomu kneblować ust" - powiedział rzecznik.
W tekście dla "Newsweeka" Sosnowski napisał m.in.: "Czy można sobie wyobrazić, że w sporym europejskim kraju, spełniającym jakoby demokratyczne normy, dwie partie dzielą między siebie media publiczne, umawiając się, na których antenach będą prowadziły akcje propagandowe? Nie trzeba sobie tego wyobrażać, ponieważ doszło do tego na Państwa oczach. Firma nazywa się Polskie Radio, jej radzący sobie dotąd oddział to Trójka, a umawiające się partie to PiS i SLD".
"Piszę o tym, choć tu pracuję, ponieważ uważam, że społeczeństwo ma prawo wiedzieć, co się dzieje w mediach utrzymywanych z pieniędzy podatników, by - zgodnie z ustawą - służyły im bezstronną informacją, wspieraniem debaty publicznej, propagowaniem kultury wysokoartystycznej" - głosił m.in. tekst w "Newsweeku".
Fundacja Helsińska protestuje przeciwko naganie dla Sosnowskiego, bo - jak podkreśla - "uznanie, że jednorazowa publikacja prasowa mogła naruszyć w niniejszej sprawie zakaz konkurencji i powinna być poprzedzona zgodą Zarządu przeczy gwarancjom wolności słowa oraz tłumi możliwość wyrażania krytycznych opinii pod adresem pracodawcy".
Fundacja wskazuje także, że Sosnowski "nie tylko miał prawo, ale i obowiązek poinformowania opinii publicznej o sytuacji w Programie 3 Polskiego Radia", za czym przemawiał "interes publiczny" (Fundacja przytacza tu wyrok Trybunału Praw Człowieka w podobnej sprawie).
Fundacja Helsińska zwróciła się do zarządu Polskiego Radia o udostępnienie treści uchwał zarządu, które stanowiły podstawę ukarania dziennikarza, odpowiedź była jednak odmowna. Zarząd stwierdził, że uchwały zawierają treści "stanowiące tajemnicę przedsiębiorstwa".
"Praktyka umożliwiająca karanie dziennikarzy na podstawie uchwał stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa jest alarmująca w świetle gwarancji swobody wypowiedzi" - stwierdza HFPC.
W liście otwartym do zarządu PR podkreślono także, że obok kary nagany "znacząco zredukowano czas antenowy" Jerzego Sosnowskiego, co pozbawia go części wynagrodzenia. "Taka praktyka wywiera negatywny wpływ na niezależność dziennikarską poprzez zachęcanie do konformistycznego wypełniania obowiązków dziennikarskich" - napisano w liście.
"Z tych względów oczekujemy od organów statutowych Polskiego Radia S.A. jasnych i przejrzystych działań, które zmierzać będą do zapewnienia realizacji konstytucyjnych i ustawowych zadań mediów publicznych, w szczególności do prowadzenia polityki kadrowej, będącej wyrazem dbałości o pluralizm mediów" - zaapelowała Fundacja.
Nagana to kolejna w ostatnich miesiącach kara dla Sosnowskiego. Na początku roku dziennikarz został zawieszony w obowiązkach po tym, jak krytykował politykę kadrową ówczesnego dyrektora Trójki Jacka Sobali.