Bartyzel zaznaczył, że najprawdopodobniej prace naprawcze i konserwatorskie potrwają do jesieni. "Najpierw wykonane będą termiczne próby bezpiecznego prostowania poszczególnych elementów. Złodzieje tnąc napis, powykrzywiali jego fragmenty. Później nastąpi samo prostowanie, a następnie wzmocnienie osłabionych fragmentów. Dopiero po zakończeniu tego nastąpi połączenie elementów w całość. Na końcu nastąpi scalenie kolorystyczne i zabezpieczanie obszarów dotkniętych przez korozję" - wyjaśnił.

Reklama

Bartyzel dodał, że konserwatorzy z muzeum dokładnie zbadali napis po odzyskaniu. Prace te zajęły kilka miesięcy. Obiekt był między innymi skanowany w technologii trójwymiarowej, dokonano rejestracji zmian struktury powierzchni, przeanalizowano stan warstw zabezpieczających, stan spawów i zbadano mikrouszkodzenia. "Stan zabytku po kradzieży jest bardzo zły i nie mam tu na myśli samego faktu pocięcia napisu. Zniszczenia są bardzo poważne" - powiedział.

Jaka będzie przyszłość napisu? Czy trafi na bramę główną byłego niemieckiego obozu, gdzie teraz zastępuje go kopia, czy też stanie się elementem ekspozycji muzealnej w zamkniętym pomieszczeniu? Dziś nikt nie jest w stanie na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Kluczowe znaczenie będzie miała opinia konserwatorów z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Ostateczną decyzję podejmie dyrektor placówki Piotr M.A. Cywiński po zasięgnięciu opinii Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Kolejne posiedzenie MRO zaplanowano na listopad 2010 roku.

"Rozstrzyganie już dziś o przyszłości napisu, gdy prace naprawcze i konserwatorskie właściwie się dopiero rozpoczynają, to czyste spekulacje" - powiedział Bartyzel.



Reklama

Członkowie MRO rozmawiali już w czerwcu o napisie. Zdaniem szefa Rady Władysława Bartoszewskiego panuje zgoda co do tego, że "oryginał odgrywa ogromną rolę". "Jest kwestia do rozważenia technicznego, w jaki sposób można go wyeksponować nie narażając na zniszczenie. () Obecni przychylają się do tego, że należy szukać rozwiązania. Jako przykład podawano skarb chrześcijaństwa jakim jest Pieta w Watykanie, zagrożona przez szaleńca, została przykryta pleksiglasem. Może tu też się da? (...). Tendencja jest taka, aby na bramie był autentyk, natomiast pozostaje kwestia, w jakim stopniu jest to możliwe techniczne. Na świecie przywiązuje się wielką wagę do autentyków" - powiedział.

Sekretarz Rady Marek Zając skłaniał się ku tezie, że oryginał napisu powinien być jak najlepiej zabezpieczony. "Autentyzm tego miejsca jest kwestią kluczową, ale pamiętajmy: podczas konserwacji (oryginału - przyp. PAP) był inny napis, identyczny, choć nieoryginalny, i spełniał swoją funkcję. Moim zdaniem, nie musi on wrócić na swoje miejsce" - powiedział.

Reklama

Do kradzieży napisu doszło 18 grudnia 2009 roku. Odnaleziono go kilkadziesiąt godzin później we wsi koło Torunia. Bezpośredni sprawcy kradzieży pocięli go na trzy części. Po policyjnych oględzinach napis trafił z powrotem do muzeum, gdzie zajęli się nim konserwatorzy. Już wtedy mówili, że naprawa i konserwacja zajmie wiele miesięcy.

MRO jest organem opiniodawczo-doradczym szefa rządu w sprawach ochrony i zagospodarowania terenów byłego hitlerowskiego obozu Auschwitz oraz innych miejsc zagłady i byłych obozów koncentracyjnych, leżących w obecnych granicach Polski. Składa się z 25 osób z różnych krajów, będących autorytetami i wybitnymi znawcami problematyki II wojny światowej, obozów koncentracyjnych i holokaustu.

Obóz Auschwitz powstał w 1940 roku. KL Auschwitz II-Birkenau, powstał dwa lata później. Stał się przede wszystkim miejscem masowej zagłady Żydów. Kompleks uzupełniała sieć podobozów. W obozie Niemcy zgładzili, co najmniej 1,1 miliona ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców radzieckich oraz obywateli innych państw.