Na wieży lotniska Siewiernyj 10 kwietnia poza kontrolerem lotów Pawłem Plusinem i jego pomocnikiem Ryżkowem był jeszcze pułkownik gwardii Nikołaj Krasnokutski, były dowódca Pułku Wojskowego Transportu Lotniczego w Smoleńsku. I to właśnie Krasnokutski, choć to sprzeczne z procedurami, przejął inicjatywę na wieży - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dzwonił do przełożonych w Twerze i do dowództwa wojsk lotniczych w Moskwie, by dostać zgodę na wydanie zakazu lądowania, czyli zamknięcie lotniska. Prosił o kontakt z "głównodowodzącym", ale odpowiadano mu, że jest nieosiągalny.
Jednak obawy pułkownika nie zrobiły wielkiego wrażenia na jego rozmówcach z Moskwy. Uważali oni, że mimo fatalnych warunków Polakom należy pozwolić lądować, bo "może im się uda".
Komentarze(32)
Pokaż:
Słodko...
Moskwa zawsze miała poczucie humoru nawet gdy ich żarty kosztowały wiele. Stalin też miał skłonni do żartu, Katyń też był żarem.
bez zadnych problemow ! ??? , tusk tez nie mial klopotow ! ...
Co za pechowy i tajemniczy lot ! ??? CUD...CUD...CUD...
To, że nie zabroniono im lądować (wyobrażam sobie, co by wyprawiały Kaczory, gdyby taki zakaz był, zrobiliby z tego spisek i skandal dyplomatyczny, Gruzja to byłby pryszcz w porównaniu z tym co by się działo), nie jest równoznaczne z tym, że kazano im lądować.Oczywiście mogło im się udać gdyby akurat w tej chwili podniosła się mgła, wystarczyłoby, żeby zastosowali się do obowiązujących reguł, "schodzimy na 100 metrów, jezeli nie widać ziemi odchodzimy na drugi krąg".
Niestety. naczelny pilot Rzeczpospolitej zadecydował inaczej, musimy lądować, tak jak było w Gruzji, tylko tu był jeszcze Stasiak, Błasik, który stał za plecami pilota i "pilnował", żeby "nie stchórzył" jak to kiedyś nasz mądry prezydent określił.A namiętnie upowszechniane przez was teorie spiskowe, mają jeden cel, wmówić ludziom, że to nie wina Kaczorów, że to ie oni podjęli szaleńczą decyzję o lądowaniu w takich warunkach, że nieomalże to męczennik..
Śmieszne to i żałosne i świadczy tylko o waszej małostkowości i zakłamaniu..