Jak powiedział we wtorek dziennikarzom kierownik kliniki otolaryngologii i onkologii laryngologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. WAM w Łodzi prof. Jerzy Olszewski rehabilitacja jest potrzebna, ponieważ pacjent lekko utyka.
Podkreślił, że jeśli chodzi o rany na szyi i następstwo uszkodzenia drogi pokarmowej i oddechowej to wszystko ustąpiło. "Pacjent może normalnie mówić i odżywiać się" - dodał. Według niego, mężczyzna zachowuje się normalnie, jest uśmiechnięty, jego stan psychiczny jest co najmniej dobry jak nie bardzo dobry.
Kowalski przebywał w szpitalu przez dwa tygodnie. Mężczyzna miał ranę ciętą do krtani i duży krwiak, ale struny głosowe nie zostały naruszone.
Kowalski był już raz przesłuchiwany przez prokuraturę, ale wówczas - ze względu na jego stan zdrowia - było ono krótkie i trwało niewiele ponad pół godziny. Jego zeznania - zdaniem śledczych - potwierdzają przebieg zdarzenia w biurze PiS, wynikający z dotychczasowych ustaleń śledztwa.
Na razie nie wiadomo, kiedy ponownie zostanie przesłuchany.
19 października do łódzkiej siedziby PiS wtargnął 62-letni Ryszard C., który zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego Kowalskiego. Gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".
62-letniemu b. mieszkańcowi Częstochowy przedstawiono zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Według śledczych w obu przypadkach motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. W prokuraturze mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Łódzki sąd aresztował go na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie.