W Olsztynie leży półmetrowej grubości pokrywa śnieżna. Miejskie służby odpowiedzialne za stan ulic ograniczyły się dotychczas do usuwania zasp z głównych parkingów i skrzyżowań w centrum. Zwały śniegu, zepchniętego z ulic przez pługo-piaskarki, zatarasowały chodniki i zatoczki parkingowe. W wielu miejscach kierowcy muszą sami przekopywać korytarze do wyjazdu.
We wtorek rano w sklepach zabrakło narzędzi i mechanicznego sprzętu do odśnieżania. W ciągu kilku dni wykupiono wszystko, zarówno w hipermarketach jak i małych sklepach ogrodniczych.
Jak poinformował menadżer jednego z marketów budowlanych Piotr Obrębski, klienci wykupili nie tylko łopaty i odgarniacze, ale także najdroższe odśnieżarki elektryczne i spalinowe oraz wszystkie szufle węglowe i szczotki.
W niektórych sklepach klienci zapisują się na listy oczekujących. Współwłaściciel sklepu Ogród-Service, Krzysztof Godek powiedział, że wprowadził zapisy dla klientów, zainteresowanych kupnem spalinowych odśnieżarek. "W kolejce czeka ponad 10 chętnych, ale sprzęt będzie zapewne nie wcześniej niż pod koniec miesiąca. Dostawcy nie wyrabiają się z terminową realizacją zamówień - dodał.
Według właścicieli sklepów takiego zainteresowania narzędziami do odśnieżania nie było od dawna. Wyprzedano nawet sprzęt, który stał w sklepach po dwa lata.
We wtorek Miejski Zarząd Dróg i Mostów w Olsztynie, który odpowiada za akcję zimową, zaapelował do kierowców na łamach lokalnej prasy o "solidarność w odśnieżaniu". Urzędnicy uważają, że usuwanie śniegu wyłącznie przez wynajęte firmy jest zbyt drogie. Tylko ubiegłym roku z miejskiej kasy przeznaczono na ten cel 5 mln zł.
Zdaniem dyrektora zarządu dróg, Pawła Jaszczuka, wielu kierowców przyjęło ten apel pozytywnie. "Właśnie otrzymałem bardzo pozytywny sygnał z osiedla Dajtki, gdzie grupa ludzi chce sama usunąć śnieg. Zwrócili się do nas o dostarczenie kontenera" - powiedział.
Zachętę finansową dla lokatorów, którzy dobrowolnie zgłoszą się do odśnieżania osiedli, zapowiedziały władze największej olsztyńskiej spółdzielni mieszkaniowej "Jaroty". Jak wyjaśnił prezes spółdzielni Roman Przedwojski, jest to oferta głównie dla osób zalegających z opłatami czynszowymi. Spółdzielnia mogłaby nie wydawać pieniędzy na odśnieżanie, a zmniejszać należności dłużnikom.
Według prezesa stawka "za godzinę szuflowania" wyniesie 10-12 zł. W tym czasie należy przerzucić ok. 10 metrów kw. śniegu. "Sprawdziliśmy, że właśnie taka norma jest możliwa do wykonania. Trenowaliśmy na parkingu przy naszym biurowcu, gdzie stoją auta pracowników spółdzielni" - powiedział prezes. Według prezesa Przedwojskiego, taka sama akcja - podczas ciężkiej zimy, 8 lat temu - cieszyła się ogromną popularnością. Do odśnieżania zgłosiło się wówczas ponad sto osób.