Michałowi B. postawiono zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Mężczyzna musi też zapłacić mandat w wysokości 1,5 tys. zł za popełnione wykroczenia - za jazdę samochodem bez uprawnień, przewożenie dzieci bez fotelika ochronnego oraz przewożenie większej liczby pasażerów niż jest to dopuszczalne.
Mężczyzna został zatrzymany w czwartek wieczorem. Jak się okazało 24-latek miał 1,5 promila alkoholu we krwi i nie posiadał prawa jazdy. Wiózł dzieci kolegi, w wieku od 7 do 11 lat. Miał je odebrać ze szkoły i zawieźć do domu; zamiast tego zabrał je na parkingu przy hipermarkecie na Pradze Północ. Tłumaczył, że chciał, by dzieci "trochę się poślizgały".
"Michał B. był w stosunku do funkcjonariuszy wulgarny. Mówił, że pożałują, iż go zatrzymali, bo i tak nikt mu nic nie zrobi. Dodał, że za jazdę bez uprawnień płacił już w przeszłości wiele mandatów, a kolejny nie zrobi mu żadnej różnicy" - powiedziała w piątek PAP Edyta Adamus z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
W wrześniu weszły w życie przepisy, według których funkcjonariusze mogą karać kierowców za łamanie przepisów na osiedlowych ulicach i sklepowych parkingach. Wcześniej policjanci byli bezsilni wobec kierowców łamiących przepisy na drogach wewnętrznych. Znaki, które ustawiano tam do tej pory, miały tylko charakter porządkowy, a funkcjonariusze mogli interweniować tylko wtedy, gdy dochodziło do zagrożenia życia lub zdrowia, czyli na przykład po wypadku.