"Radio Maryja, w całości jako takie, nie jest problemem dla Kościoła. Problemem są pewne audycje i wypowiedzi zbyt daleko ingerujące w politykę. Stacja ta często przekracza granicę, schodząc z płaszczyzny etycznej czy metapolitycznej na polityczną. Słuchacz musi wiedzieć, po jakiej stronie stoi radio katolickie. Każde medium katolickie ma obowiązek być na płaszczyźnie nauki Kościoła. Muszę się przyznać, że bardzo mało słucham radia, a Radia Maryja nie słucham wcale. Na ojcach redemptorystach, jako właścicielach tej stacji, leży odpowiedzialność za radio. Ze strony konferencji Episkopatu, próbuję uczestniczyć w tej odpowiedzialności i wspierać zespół troski Radia Maryja czy radę programową" - mówi kardynał Nycz w Onet.pl.

Reklama

Kardynał ocenił także podejście Polaków do świąt, które jego zdaniem w ostatnim czasie mocno się skomercjalizowało.

"W wymiarze handlowym i reklamowym święta Bożego Narodzenia zaczynają się zaraz po Wszystkich Świętych. Kto sobie zabiera czas adwentu jako przygotowanie do świąt i już wtedy przeżywa święta Bożego Narodzenia, to już wtedy ryzykuje, że jak przyjdą święta, to będzie zmęczony i nasycony tym wszystkim. Ale to są rzeczy do pokonania i znakomita większość Polaków radzi sobie z tymi problemami i wciąż potrafimy celebrować czas Bożego Narodzenia czy chociażby czas Wielkiej Nocy" - uważa hierarcha.

Jego zdaniem Kościół jest otwarty na debatę dotyczącą religii w szkołach i miejsca w życiu publicznym

"SLD już od 20 lat powiela te same hasła w kampaniach wyborczych, ale i przy każdej nadarzającej się okazji, i to jest zrozumiałe. Wcale nie widzę w tym nic złego. Nie potępiam nikogo, kto pyta o jakość miejsca katechezy. Toczy się dyskusja, czy szkoła jest najlepszym miejsce na katechezę dla uczniów, czy lepsze są może salki przykościelne. Ta dyskusja trwa i nie widzę w tym nic złego. Niech się toczy. Nawroty tej dyskusji zawsze będą. Słucham i śledzę wszystkie głosy na temat religii w szkole' - powiedział kard. Nycz.

Reklama



Dodaje on, że kościół nie zamierza wpływać na sumienia polityków w kwestii in vitro.

Reklama

"Kościół nie będzie wpływał na sumienia polityków i nie będzie mówił, jak mają postąpić. Kościół kształtuje sumienia, ale nie decyduje. Kościół nie zrezygnuje nigdy z niezmiennej nauki, że życie od samego początku do samego końca jest święte, a przy in vitro dokonuje się uboczna aborcja dopuszczona, a nawet zamierzona. Dokonuje się selekcja zarodków i dokonuje się tego poza organizmem kobiety, czyli poza zasadą stworzenia i zasadą natury. Kościół głosząc swoje zasady zawsze będzie mówił dla in vitro <nie>" - stwierdził hierarcha.

Odniósł się on także do listu dominikanina o. Ludwika Wiśniewskiego, w którym stwierdził on, Kościół "dzieli społeczeństwo" oraz nie radzi sobie z "ksenofobią i najconalizmem".

"Wierzę, że list został napisany z troski o Kościół. Szkoda, że list został upubliczniony przez "Gazetę Wyborczą". Nie wiem, kto to zrobił i dlaczego. Myślę, że nie było to z winy o. Wiśniewskiego, bo jest on człowiekiem pełnym miłości do Kościoła. Dominikanin chciał zwrócić uwagę na niektóre problemy Kościoła i to nie są problemy doktrynalne. W Kościele też można się różnić, ale nie utożsamiajmy różnienia się z rozbiciem. Ta publikacja zaszkodziła, ale sam list nie" - powiedział kard. Nycz.