"Ewidentnie te ustalenia wskazują na to, że strona rosyjska traktowała wybiórczo odczyty z czarnych skrzynek i próbowała ukryć fakt, że już na 22 sekundy przed katastrofą była podjęta właściwa decyzja o odejściu na drugi krąg" - stwierdził pełnomocnik Marty Kaczyńskiej w oświadczeniu cytowanym przez tvn24.pl.

Reklama

Marcin Dubieniecki odnosi się w ten sposób do informacji podanej przez "Gazetę Wyborczą", że pilot Tu-154 próbował wyprowadzić maszynę i wcale nie kontynuował lądowania. Polscy eksperci odsłuchujący zapisy z czarnych skrzynek tupolewa potwierdzili bowiem, że Arkadiusz Protasiuk na 22 sekundy przed katastrofą wydał polecenie "Odchodzimy".

Zdaniem pełnomocnika Marty Kaczyńskiej, a prywatnie jej męża Marcina Dubienieckiego, "hipoteza ewentualnego przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest bardziej aktualna aniżeli dotychczas".

Podkreśla on, że manewr wyprowadzenia maszyny - jak uważa Dubieniecki - "ze względu na wprowadzanie załogi w błąd co do jej wysokości jak i wskazania odnośnie kursu i ścieżki na której rzekomo samolot miał się znajdować".

Informacje te zadają kłam podstawowej teorii zawartej w raporcie rosyjskiego MAK, że polska załoga próbowała lądować na lotnisku w Smoleńsku za wszelką cenę.