Ku zaskoczeniu kryminalistów ich plan się nie powiódł. Nie było spektakularnej obławy – funkcjonariusze namierzyli skradziony w podwarszawskich Markach samochód na stacji benzynowej po drugiej stronie stolic, w Wolicy. Kilkanaście godzin po kradzieży wpadli zarówno złodzieje, jak i dwóch paserów.
Jednak policjanci odkryli też jeszcze jednego pasażera – 5-letniego Szymona. Jak się okazało, złodzieje uznali, że jego obecność to gwarancja, że w razie próby zatrzymania funkcjonariusze nie użyją broni, ani nie będą ustawiać blokady. O jego sytuacji zadecyduje sąd rodzinny.
Auto miało trafić do "dziupli" w Jaktorowie w powiecie grodziskim. Policjanci znaleźli tam kilkadziesiąt silników, kolumn kierownicy, poduszek powietrznych, kurtyn oraz tablice hondy skradzionej w Warszawie. Z kolei w Wołominie odkrytą kolejną "dziuplę" – tam znaleziono toyotę corollę bez cech identyfikacyjnych oraz zestaw części samochodowych.