"Panie Premierze, zwracamy się do Pana jako do przełożonego służb specjalnych RP o spowodowanie ujawnienia wszelkich informacji dotyczących Jarosława Ziętary, które mogą znajdować się w posiadaniu tych służb i przekazanie ich prokuraturze" - głosi apel do premiera.

Reklama

"Panie Prokuratorze Generalny, wnosimy o spowodowanie podjęcia umorzonego w 1999 roku śledztwa w sprawie zaginięcia Jarosława Ziętary i przekazanie go do prowadzenia prokuraturze spoza Poznania, tak aby zagwarantować bezstronność postępowania" - zaapelowali naczelni do prokuratora generalnego.

Pod apelem podpisali się: Paweł Fąfara - dziennik "Polska", Grzegorz Jankowski - "Fakt", Sławomir Jastrzębowski - "Super Express", Jarosław Kurski - "Gazeta Wyborcza" (I zastępca redaktora naczelnego), Paweł Lisicki -"Rzeczpospolita".

Gazety zamieściły apel na swoich drugich stronach; publikują też teksty przybliżające sprawę zaginięcia Jarosława Ziętary.

W apelu naczelnych przypomniano, że poznański dziennikarz zaginął w 1992 roku. "Śledztwo wszczęto dopiero po roku i umorzono. W 1998 roku prokuratura informowała, że dziennikarz mógł zostać porwany i zamordowany. Niejasna w tej sprawie jest też rola Urzędu Ochrony Państwa, który podejmował w sprawie Ziętary działania operacyjne. Czy służby specjalne przekazały prokuraturze wszystkie informacje? Czy mogły one przyczynić się do wyjaśnienia okoliczności zbrodni?" - pytają naczelni w apelu.



Podkreślono w nim, że "okoliczności tej sprawy są bulwersujące i wymagają rzetelnego zbadania". "Choćby niejasna rola służb specjalnych nakłada na organa państwowe szczególny obowiązek, by uczynić wszystko co tylko możliwe, by prawda o zniknięciu Jarosława Ziętary została dokładnie wyjaśniona" - napisano.

Reklama

Jak powiedział PAP redaktor naczelny "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski, inicjatywa opublikowania apelu wyszła od Pawła Fąfary z grupy Polskapresse, wydającej dziennik "Polska". "Każdy dziennikarz, a szczególnie śledczy, jest zagrożony taką sytuacją, dlatego wyjaśnienie zaginięcia Ziętary jest bardzo ważne i ani chwili nie wahałem się w sprawie publikacji apelu" - powiedział w piątek PAP Jastrzębowski.

Także Fąfara podkreślił, że sprawy Ziętary nie można pozostawić bez wyjaśnienia. "Jesteśmy to temu chłopakowi winni, jako dziennikarze. Ale także z punktu widzenia funkcjonowania państwa ważne jest, by tego rodzaju sprawy były wyjaśniane - zginął człowiek, który wykonywał pracę dziennikarską, spełniającą funkcję czwartej władzy" - powiedział PAP Fąfara.

To kolejny już w ostatnim czasie apel o ponowne wszczęcie śledztwa w sprawie Ziętary. W marcu apelowali o to do Prokuratury Generalnej i premiera członkowie Społecznego Komitetu "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Apel ten poparło także Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Dziennikarz "Gazety Poznańskiej" Jarosław Ziętara zaginął w 1992 r., miał wówczas 24 lata. Wyszedł z domu, udając się do redakcji, jednak się w niej nie pojawił. Pierwsze śledztwo poznańska prokuratura wszczęła rok później i umorzyła w 1995 r. Drugie Prokuratura Okręgowa w Poznaniu prowadziła w latach 1998-1999, kiedy zostało ostatecznie umorzone. Śledczy uznali, że wyczerpane zostały możliwości dowodowe.

Zdaniem Społecznego Komitetu do śmierci Ziętary mogły przyczynić się działania UOP, który miał werbować go do pracy, a gdy dziennikarz odmówił - zachęcać do współpracy, udostępniając tajne dokumenty na temat spraw, którymi miał zajmować się w pracy. Któraś z tych spraw miałaby stanowić śmiertelne zagrożenie dla dziennikarza.

Jarosław Ziętara w "Gazecie Poznańskiej" zajmował się m.in. tematyką polityczną i aferami gospodarczymi. Po zaginięciu początkowo podejrzewano, że Ziętara ukrywa się gdzieś w Polsce, by szukać samotności; później pojawiły się wersje, że mógł popełnić samobójstwo albo uciec za granicę. Wreszcie, że jego zniknięcie nie było przypadkowe, a został uprowadzony i zamordowany w związku z tekstami o aferach gospodarczych, o których pisał. Przez pewien czas śledztwo w sprawie zniknięcia Ziętary próbowali prowadzić na własną rękę jego koledzy dziennikarze.