Inicjatywa upamiętnienia reportera wyszła - jak informuje TVP - m.in. od dziennikarzy redakcji "Wiadomości", "Panoramy" i "Teleexpressu". "Redakcja Zagraniczna, w której pracował Waldemar Milewicz, postanowiła więc jedną część piętra budynku przy Placu Powstańców Warszawy nazwać jego imieniem" - podała TVP w komunikacie prasowym.

Reklama

Poświęconą Milewiczowi tablicę pamiątkową odsłonili: członek zarządu TVP Marian Zalewski, senator Barbara Borys-Damięcka oraz były prezes TVP Janusz Zaorski. "Waldemar Milewicz to wielka postać Telewizji Polskiej, wielki wzór do naśladowania" - mówił, cytowany w komunikacie TVP Zalewski.

Podczas uroczystości odczytano listy od byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Obaj zaznaczyli, że podziwiali pracę Milewicza.

Waldemar Milewicz zginął 7 maja 2004 r. w zamachu, do jakiego doszło na drodze z Bagdadu do Nadżafu w Iraku. Razem z nim został zabity montażysta Mounir Bouamrane. Przeżył tylko operator Jerzy Ernst.

Milewicz był korespondentem wojennym, relacjonował wydarzenia z terenów konfliktów zbrojnych oraz wielkich katastrof. Prowadził reportaże m.in. z Bośni, Czeczenii, Kosowa, Abchazji, Rwandy, Kambodży, Somalii, Etiopii, Rumunii, Turcji i Hiszpanii. Był związany z telewizją przez 23 lata, m.in. relacjonując wydarzenia z terenów konfliktów zbrojnych oraz wielkich katastrof. Zginął, zbierając w Iraku materiały do kolejnego odcinka swojego programu "Dziwny jest ten świat".

Milewicz był laureatem wielu nagród, m.in. przyznanej przez Johns Hopkins University w Waszyngtonie za reportaż "Czeczenia - 6 dni wojny", nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich za cykl reportaży z wojny domowej w Ruandzie, Polskiego Pulitzera w kategorii news - za cykl reportaży z Kosowa i strajku górników w Rumunii. W 1999 roku Akademia Telewizyjna uznała Milewicza za "najwyżej cenionego dziennikarza", przyznając mu "Wiktora".

W grudniu 2000 r. otrzymał nagrodę Grand Press, przyznaną przez miesięcznik "Press", za najlepszy reportaż telewizyjny. W następnym roku ten sam miesięcznik uznał go za Dziennikarza Roku. Doceniono jego "profesjonalizm i promowanie światowych standardów dziennikarstwa oraz przestrzeganie etycznych zasad zawodu". Zapytany wtedy, dlaczego jeździ w niebezpieczne rejony, odpowiedział: "Bo nikt inny nie chce jechać".