Informując o tym rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika Lewandowska, powiedziała w poniedziałek PAP, że taką decyzję podjęło kierownictwo tej prokuratury. "Uznaliśmy, że to my powinniśmy kontynuować to postępowanie" - dodała. Odmówiła jakichkolwiek komentarzy, mówiąc, że "jesteśmy dopiero na etapie czytania akt".

Reklama

W ub. tygodniu szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztof Parulski zawiesił w czynnościach Pasionka, prokuratora NPW nadzorującego śledztwo ws. katastrofy Tu-154M. Za ujawnienie tajemnicy tego śledztwa czeka go postępowanie karne oraz dyscyplinarne. Prezes PiS Jarosław Kaczyński ostro skrytykował Parulskiego za zawieszenie Pasionka.

Pasionek - według niepotwierdzonych przez prokuraturę doniesień mediów - miał zwracać się nieoficjalnie do przedstawicieli USA, agentów CIA i FBI z ambasady w Warszawie, w sprawie dowodów przydatnych w śledztwie ws. Smoleńska i przekazać im część materiałów z polskiego postępowania. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że miał też udzielać informacji ze śledztwa dziennikarzom "Naszego Dziennika" i "Rzeczpospolitej" oraz posłom PiS - o czym mają świadczyć billingi jego połączeń telefonicznych.

Według "GW" 7 czerwca 2010 r. w warszawskiej kawiarni Pasionek spotkał się z pracownikami CIA i FBI, stałymi rezydentami w ambasadzie USA w Polsce - śledczy przesłuchali tych agentów. Jeden zeznał, że spotkanie umówili Bogdan Święczkowski, b. szef ABW, i b. wiceszef ABW Grzegorz Ocieczek (za rządów PiS). Gdy agenci usłyszeli od Pasionka, że nadzoruje śledztwo smoleńskie i ma dostęp do poufnych informacji, zaproponowali, by przenieść spotkanie do ambasady USA, gdzie Pasionek w obecności Ocieczka i Święczkowskiego mówił agentom o śledztwie i pytał, czy mogą sprawdzić kilka koncepcji - pisze "GW".

Reklama

Amerykański agent zeznał, że chodziło o prawdopodobieństwo rozpylenia sztucznej mgły, sterowanie samolotem na odległość i zmianę transmisji danych w wieży kontroli lotów - dodała "GW". Agent zeznał też, że ponieważ chodziło "o sprawy ściśle tajne", zaproponował, by do ambasady USA przysłać oficjalną prośbę o pomoc. I rzeczywiście, prokuratura prowadząca śledztwo smoleńskie wysłała wkrótce do Departamentu Sprawiedliwości USA wniosek o pomoc prawną.



NPW podała w piątek, że sprawę ujawnienia informacji ze śledztwa ws. katastrofy prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu (nie podano od kiedy). Dotyczyła ona "ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową" (co zagrożone jest karą do trzech lat więzienia) oraz "rozpowszechniania publicznego wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego" (grozi za to do dwóch lat więzienia). Ponieważ WPO "uprawdopodobniła wersję", że ujawnienia tajemnicy dopuścił się prokurator prokuratury wojskowej - który nie jest oficerem, lecz osobą cywilną - sprawę skierowano do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście.

Reklama

Niezależnie od śledztwa, wobec Pasionka zainicjowano postępowanie dyscyplinarne dotyczące podejrzenia "oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa i uchybienia godności urzędu prokuratorskiego" (postępowanie takie jest niejawne i może trwać miesiącami). Na zawieszenie Pasionek może się zażalić do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

Sam Seremet zwrócił się do NPW o informacje ws. zawieszenia, bo "była to samodzielna decyzja niekonsultowana z prokuratorem generalnym". Seremet rozmawiał już z gen. Parulskim na ten temat. "Nie jest stosowne, by prokurator generalny wypowiadał się o całej sprawie, skoro może trafić do niego zażalenie pana prokuratora na zawieszenie" - powiedział w poniedziałek Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej. Dodał, że termin na złożenie takiego zażalenia upływa w tym tygodniu.