Jak poinformowała w poniedziałek PAP rzeczniczka lubelskiej Prokuratury Okręgowej Beata Syk-Jankowska, "akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do Sądu Rejonowego w Lublinie".

Prokuratura postawiła Januszowi S. dziewięć zarzutów o charakterze korupcyjnym. Do przestępstw miało dochodzić w latach 2006-2009.

Reklama

Syk-Jankowska powiedziała, że w tym okresie Janusz S. pracował w Okręgowym Inspektoracie Służby Więziennej w Lublinie na stanowisku specjalisty. Nadzorował pracę jednostek penitencjarnych w zakresie szeroko rozumianej teleinformatyki i wydawał opinie dotyczące produktów lub usług, które następnie miały być wykupywane przez służbę więzienną. Chodziło o usługi teleinformatyczne m.in. z zakresu monitoringu i wizualizacji.

Według prokuratora w zamian za przychylne opinie na temat oferowanych usług Janusz S. od przedstawicieli różnych firm przyjmował łapówki. Były to pieniądze - poszczególne kwoty wahały się od kilku tys. do 55 tys. zł - lub wartościowe przedmioty - m.in. telewizor, telefony komórkowe, markowe pióra, a także inne korzyści w postaci sfinansowania wyjazdów do Niemiec, Austrii, Korei czy nieodpłatnego użytkowania mieszkania. "Łączna wartość przyjętych przez oskarżonego korzyści to około 120 tys. zł" - dodała Syk-Jankowska.

Reklama

Januszowi S. zarzucono też wyłudzenie 1 tys. zł zwrotu kosztów delegacji za wyjazd służbowy do Ried w Austrii prywatnym samochodem. Według prokuratury w dokumentacji Janusz S. wykazał, że pojechał do Austrii swoim samochodem, a tymczasem faktycznie dojechał do Leszna, a następnie innym samochodem z inną osobą pojechał do Salzburga. O pomocnictwo w tym wyłudzeniu oskarżony jest też były dyrektor Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Lublinie Jerzy N., który - według prokuratora - zatwierdził ewidencję przebiegu pojazdu Janusza S., mimo iż wiedział, że jest sfałszowana.

Janusz S., major służby więziennej, został zatrzymany przez CBA pod koniec października ub. roku. Był tymczasowo aresztowany, ale odwołał się od tej decyzji sądu. Sąd Okręgowy w Lublinie pozwolił mu opuścić areszt po wpłaceniu 20 tys. zł kaucji.

Początkowo Janusz S. przyznawał się do winy, ale potem odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu kara do do 15 lat więzienia.

Tym samym aktem oskarżenia objętych zostało także pięcioro przedstawicieli różnych firm, którzy wręczali łapówki. Są to mieszkańcy Lublina, Krakowa, Kielc i województwa wielkopolskiego. Dwoje z nich przyznało się do stawianych im zarzutów i złożyło wnioski o wymierzenie im kar więzienia w zawieszeniu oraz grzywien, bez przeprowadzania procesu. Pozostali przyznali się do udzielania różnych korzyści, ale albo utrzymują, że nie była to korupcja, albo twierdzą, że byli do tego przymuszani przez Janusza S.