Do pobicia sierżanta Tomasza S. doszło 20 lipca 2010 r. w centrum Słupska. Będący po pracy funkcjonariusz próbował uspokoić trzech podpitych i agresywnych nastolatków, którzy zaczepiali przypadkowe osoby przechodzące ulicą.
Młodzieńcy najpierw zaatakowali jednego z przechodniów. Później usiłowali pobić wracających z treningu koszykarzy, co jednak im się nie udało. Po drugiej próbie napaści interwencję podjął Tomasz S., który był ze znajomymi w kawiarni. Wylegitymował się i poprosił nastolatków, żeby odeszli.
Ci początkowo zastosowali się do poleceń funkcjonariusza. Potem jednak wrócili, zaczęli go wyzywać policjanta, a następnie ciężko pobili. Napastników, którymi okazali się: 18-letni wówczas Bartosz B. jego 15-letni brat Sebastian i 14-letni kolega Michał N., szybko ujęto. W ustaleniu ich personaliów pomogły zdjęcia wykonane podczas napaści przez jednego ze słupskich fotoreporterów.
Bartosz B. został na wniosek prokuratury aresztowany. W grudniu 2010 r. śledczy oskarżyli go o czynną napaść na funkcjonariusza publicznego. Chłopak przyznał się do zarzutu. Nieletnimi zajął się sąd rodzinny.
Wobec Michała N. w październiku 2010 r. orzeczono pobyt w zakładzie poprawczym. Wykonanie kary zawieszono jednak na 2 lata. Przez ten czas nieletni będzie pod dozorem kuratora. Natomiast Sebastiana B. w kwietniu br. sąd rodzinny i nieletnich umieścił w zakładzie poprawczym.
W tym samym miesiącu Sąd Rejonowy w Słupsku skazał Bartosza B., który był już wówczas na wolności, na 2,5 roku bezwzględnego więzienia na napaść na policjanta. W ustnym uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił, że takim chuligańskim występkom, jak ten z 20 lipca 2010 r. "należy w sposób stanowczy przeciwstawić i wyplenić je." Samego Bartosza B. uznał "za niebezpiecznego człowieka, który po alkoholu staje się naprawdę groźny."
Od wyroku SR odwołał się obrońca Bartosza B. Sąd Okręgowy, który rozpoznawał apelację uznał ją jednak za "oczywiście bezzasadną" i utrzymał w mocy orzeczenie I instancji. Wyrok jest prawomocny.
Pobity funkcjonariusz nadal pracuje w policji. Do służby wrócił pod koniec ub.r. po kilkumiesięcznym leczeniu. (PAP)