"Witałem się z kostuchą. Na szczęście udało mi się oszukać śmierć i to samo w sobie było cudem. Następne pytanie było, czy będę w stanie funkcjonować, czy osiągnę sprawność taką jak przed wypadkiem, czy będę w stanie chodzić. Teraz wiadomo, że już będę. To kolejny cud" - powiedział Wałęsa dziennikarzom w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. Siedział na wózku inwalidzkim.
Dziękował "cudotwórcom" - lekarzom, pielęgniarkom i pielęgniarzom, salowym i opiekunom. "Oni wszyscy przez swój profesjonalizm, ale też przez ludzką życzliwość, pomogli mi tak szybko dojść do zdrowia" - mówił.
Wałęsa powiedział, że dzięki rehabilitacji uda mu się szybko wrócić do zdrowia. Tłumaczył m.in., że do zeszłego tygodnia nie był w stanie podnieść prawej ręki. "Codziennie zdobywam trochę więcej swojego zdrowia i to jest mój w tej chwili cel. Następne dwa miesiące to jest ciężka i długa rehabilitacja" - powiedział.
Szef ortopedii i traumatologii w Wojskowym Instytucie Medycznym prof. Krzysztof Kwiatkowski powiedział, że Wałęsa, choć miał kilkadziesiąt złamań, już chodzi. Mówił, że przed pacjentem jeszcze rehabilitacja i zabiegi. Dziękował też anestezjologom, konsultantom i rehabilitantom. "Panie Jarosławie, właściwie całemu szpitalowi trzeba podziękować" - powiedział prof. Kwiatkowski. "Tak jest" - odparł Wałęsa.
Zapewniał, że już nie będzie jeździł motocyklem.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że do wypadku Jarosława Wałęsy doszło, gdy stojąca na poboczu terenowa toyota włączała się do ruchu. Wtedy nastąpiło zderzenie z jadącym drogą motocyklem kierowanym przez Jarosława Wałęsę. Wcześniej toyota zatrzymała się na poboczu w pobliżu stojącego tam samochodu ciężarowego, który uległ awarii.