5-latek z Bytomia zaalarmował policję, że jego tata wszczął w domu awanturę. Funkcjonariusze w krótkim czasie dotarli do mieszkania, gdzie zatrzymali pijanego awanturnika. Była tam jeszcze dwójka małych dzieci i poturbowana żona sprawcy - poinformowała policja. Gdy dyżurny bytomskiej komendy odebrał telefon, usłyszał dziecięcy głos. Chłopczyk powiedział tylko, że tata strasznie się awanturuje, w tle słychać było krzyki mężczyzny, po czym rozmowa została przerwana.
"Mimo podejmowanych przez dyżurnego prób nawiązania kontaktu, telefon nie odpowiadał, konieczne stało się pilne ustalenie miejsca, gdzie znajdowało się będące w niebezpieczeństwie dziecko" - powiedział PAP rzecznik bytomskiej policji Adam Jakubiak. Pomogli w tym specjaliści z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Bardzo szybko okazało się, że najprawdopodobniej chodzi o rodzinę, która mieszka w śródmieściu Bytomia. W niespełna kwadrans od telefonu chłopca mundurowi odnaleźli mieszkanie.
"Trwała w nim awantura małżeńska, a jej sprawcą był 31-letni ojciec" - relacjonował aspirant sztabowy Jakubiak. Jak powiedział, w domu była trójka dzieci w wieku 2, 5 i 10 lat. Mężczyzna był pijany - miał 2 promile alkoholu w organizmie - i bardzo agresywny. Został przewieziony do izby wytrzeźwień. Jeśli potwierdzi się, że ojciec znęcał się nad bliskimi, będzie mu groziła kara do pięciu lat więzienia. Nie była to pierwsza interwencja policji w tej rodzinie.