Przedstawiciele Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia apelują m.in. o zakazanie stosowania procedury in vitro jako powodującej "śmierć wielu poczętych dzieci". Wiceprezes Federacji Antoni Szymański przypomniał na konferencji prasowej przed rozpoczęciem sympozjum, że zabiegi te odbywają się w naszym kraju poza wszelką kontrolą, a kwestie bioetyczne - także dotyczące in vitro - mimo obietnic polityków, wciąż pozostają nieuregulowane.
Obrońcy życia zamiast in vitro proponują stosowanie naprotechnologii. Ewa Kowalewska z Forum Kobiet Polskich przekonywała, że jest to metoda tańsza i bardziej skuteczna, opiera się bowiem na obserwacji organizmu kobiety i leczeniu ściśle nakierowanym na konkretne potrzeby. Wiceprezes Federacji Antoni Zięba podkreślił, że naprotechnologia jest także kilkukrotnie tańsza od in vitro.
Według Kowalewskiej w obliczu kryzysu demograficznego trzeba zadbać o zdrowie kobiet, a temu nie służy ani aborcja, która - w jej opinii ma destrukcyjny wpływ na organizm i płodność kobiety - ani antykoncepcja, szczególnie hormonalna. Podkreślała, że obecnie nie mówi się o zgubnych skutkach środków hormonalnych i kobiety stosują ją nieświadome konsekwencji.
Jak przekonywała Kowalewska, żeby kobiety chciały mieć więcej dzieci, muszą mieć zapewnioną pomoc od państwa, np. przez ochronę pracy dla swoich mężów, który utrzymują rodziny.
Szymański dodał, że konieczne jest także upowszechnienie płatnych urlopów wychowawczych, z których obecnie wiele kobiet nie korzysta, ponieważ są bezpłatne.
Wskazał także na konieczność podniesienia progów dochodowych uprawniających do zasiłków rodzinnych, które nie były zmieniane od siedmiu lat. Zaznaczył, że przez to z systemu pomocy społecznej wypada rocznie 400-500 tys. dzieci.
Podkreślił również, że wsparcia ze strony państwa potrzebują rodziny wielodzietne, które najczęściej żyją poniżej minimum socjalnego, a nawet minimum egzystencji.
Kolejnym postulatem obrońców życia są obowiązkowe mediacje przed rozwodem lub separacją, szczególnie jeśli małżonkowie mają dzieci.