Od kilku dni propozycja dołączenia do aplikacji „Mój kalendarz” dociera do coraz większej liczby użytkowników Facebooka. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się ona kolejnym programem zawiadamiającym o urodzinach znajomych, to w rzeczywistości służy do wyłudzania ogromnej ilości danych o internautach – od ich adresów mailowych po strony internetowe, które odwiedzili. To już kolejna w ostatnich miesiącach taka aplikacja, którą wystarczy „polubić”, aby zrobić prezent marketingowcom zarabiającym na łatwowierności internautów.
Klasycznie budowanie kampanii na Facebooku wygląda tak: agencja lub firma tworzy profil przedsiębiorstwa, marki lub akcji, czyli fanpage. Następnie, aby go rozreklamować, kupuje reklamy, które użytkownicy widzą po prawej stronie ekranu – wyjaśnia Tomasz Smykowski, inżynier i autor bloga Polishwords. Ale coraz więcej agencji i firm idzie na skróty. Zamiast tradycyjnie zachęcać fanów do zainteresowania marką czy produktem, postanawiają ich sobie „wyhodować”.
Taka farma to pozornie nieszkodliwy profil lub aplikacja wyglądająca po prostu na dzieło jakiegoś zapaleńca, np. „Kocham czekoladę!!”, „Chcę na wakacje” czy „Nienawidzę poniedziałków”. Jeśli tylko hasło jest wystarczająco chwytliwe, liczba internautów, którzy wciskają guzik „Lubię to!” w szybkim tempie rośnie nawet do kilkuset tysięcy. A taka ilość „lubisiów” to już jest poważny kapitał w świecie marketingu społecznościowego. Dołączając do takich akcji, użytkownicy nieświadomie stają się towarem. Udostępniają swoje dane i mogą zostać dołączeni do firmowego profilu – tłumaczy strukturę funkcjonowania farm fanów Radosław Grzelaczyk, właściciel agencji interaktywnej WebLike.pl.
Ale użytkownicy Facebooka są coraz bardziej świadomi czyhających na nich zagrożeń, więc „hodowcy” muszą zastawiać na nich pułapki. Zaczęły pojawiać się profile obiecujące, że w zamian za kliknięcie na „Lubię to” można wygrać bilety do kina czy bony do supermarketów. W rzeczywistości jednak żadnych nagród nie ma – ostrzega Smykowski. Marketingowcy używają jednak jeszcze sprytniejszych narzędzi. Aplikacji, które automatycznie zbierają informacje o internaucie, a do tego „zarażają” jego facebookowych znajomych – opowiada Grzelaczyk.
Reklama
Farmerzy coraz bardziej się starają, bo i pieniądze, jakie na hodowaniu fanów można zarobić, są coraz większe. Dobrze zaprojektowana farma dziennie potrafi pozyskać nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Dane części z nich farmerzy odsprzedają zainteresowanym firmom. Na przykład jedna ze szkół językowych za jednego użytkownika, który polubił aplikację, a tym samym podał swoje dane, oferowała aż 18 złotych.
DGP ostrzega
Dziwne fanpage i aplikacje na Facebooku mogą wyłudzać dane internauty, ale także roznosić spam oraz złośliwe oprogramowanie. Wśród danych, jakie może gromadzić aplikacja „Mój kalendarz”, znajdują się m.in. adres mailowy internauty, jego wiek i płeć, a także lista ulubionych stron oraz informacje o znajomych. Dodatkowo aplikacja ta może uzyskać dostęp do informacji o adresie IP użytkownika. Przed polubieniem takich aplikacji internauci powinni pamiętać, by najpierw zapoznać się z ich regulaminami.