O stanie dyżurującego powiadomiła policję matka, która w przychodni szukała pomocy dla chorego synka.
Dyżurujący lekarz przepisał jej 11-letniemu synowi dawki leków, jak dla dorosłego, czym mógł narazić go na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia - zaznaczyła rzeczniczka częstochowskiej policji podinspektor Joanna Lazar.
Zbadany przez funkcjonariuszy lekarz miał w wydychanym powietrzu ponad 2,6 promila alkoholu, a stwierdzona dawka była rosnąca. Policjanci uznali, że mężczyzna pełniąc w tym stanie dyżur mógł narazić życie pacjentów na niebezpieczeństwo i w porozumieniu z prokuratorem zatrzymali go.
Po wytrzeźwieniu lekarz stanie przed prokuratorem, który zdecyduje o ciężarze stawianych mu zarzutów. Mogą one zależeć m.in. od tego, czy przyjął w poniedziałek więcej pacjentów. Pod tym kątem policjanci sprawdzali we wtorek dokumenty przychodni.
Jeśli śledczy uznają, że przez nieodpowiedzialność lekarza mogło dojść do narażenia życia lub zdrowia pacjentów, 32-latkowi będzie groziła kara do trzech lat więzienia, mężczyzna najprawdopodobniej odpowie też dyscyplinarnie.