Około 30 dzieci, przebywających na kolonii nad jeziorem Białka na Lubelszczyźnie, z objawami zatrucia pokarmowego trafiło we wtorek do kilku różnych szpitali na Lubelszczyźnie. Według lekarzy ich stan się poprawia i nie zagraża życiu. Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną zatrucia. Pobrane zostały próbki do badań. Wyniki najwcześniej poznamy w piątek - powiedziała PAP dyrektor oddziału nadzoru sanitarnego stacji sanepidu w Parczewie Ewa Kuśmierz.

Reklama

Organizatorem kolonii jest Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Lubelskiej (KSM AL). Kolonie dla uczniów szkół podstawowych i gimnazjów (łącznie z opiekunami 120 osób) zorganizowano w jednym z ośrodków wypoczynkowych na jeziorem Białka, który przygotowywał posiłki. W nocy część dzieci poczuła się źle, skarżyły się na bóle brzucha. Wezwaliśmy pomoc. Do szpitali zostało przewiezione ponad 30 osób, w tym kilkoro opiekunów - powiedział PAP prezes KSM AL Maciej Kozak.

Kozak dodał, że pozostałe dzieci czują się dobrze i uczestniczą w zajęciach organizowanych podczas kolonii. Dobrze się bawią- zaznaczył. Do Szpitala Wojewódzkiego im. Jana Bożego w Lublinie przywieziono dziewięcioro dzieci. Jak powiedział PAP wicedyrektor szpitala Tomasz Leonkiewicz trafiły tu one z typowymi objawami zatrucia pokarmowego - bóle brzucha, nudności, wymioty.

Po nawodnieniu ich stan się szybko stabilizuje. Pięcioro dzieci, które przywieziono rano, już czuje się znacznie lepiej. Kolejna czwórka, która trafiła do nas około południa, jest obecnie nawadniana - powiedział. Leonkiewicz dodał, że dzieci przejdą jeszcze dodatkowe badania m.in. krwi i pozostaną w szpitalu do środy. W środę zapadnie decyzja, czy będą wymagały dalszej hospitalizacji.

Również dyrektor szpitala w Radzyniu Podlaskim Marek Zawada powiedział, że stan dwójki dzieci przywiezionych do tego szpitala, nie jest poważny i nie zagraża ich życiu.