Hanna Gronkiewicz Waltz skomentowała pojawiające się informacje, że zamieszki podczas wczorajszego Marszu Niepodległości organizowanego przez Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo-Radykalny, wywołali ubrani po cywilnemu policjanci w kominiarkach. Uważa, że w ten sposób osoby odpowiedzialne za zorganizowanie marszu bronią się przed odpowiedzialnością za wywołanie zamieszek i dopuszczenie do marszu zamaskowanych osób. Niech się te osoby, które odpowiedzialne były za Marsz Niepodległości, nie zasłaniają tym, że to byli jacyś policjanci, bo jest to kompletny wymysł. Dziwię się, że to mówią politycy - powiedziała na antenie radiowej Jedynki prezydent Warszawy.

Reklama

Gronkiewicz-Waltz dodała, że obecnie w dobie monitoringu i kamer w telefonach bardzo łatwo będzie wskazać winnych zamieszek i udowodnić, kto mówi prawdę, a kto kłamie. Według jej danych zatrzymano 132 osoby, jednak zastrzegła, że materiał z monitoringu jest wciąż analizowany i trzeba spodziewać się kolejnych zatrzymań.

Zdaniem prezydent Warszawy, policja była zdecydowanie lepiej przygotowana niż w poprzednim roku, dlatego nie doszło do większych zamieszek.

Policja była zdecydowanie bardziej wyszkolona, można powiedzieć, i strategicznie bardziej przygotowana niż w zeszłym roku, było więcej tej policji, poza tym były te oddziały prewencyjne, policjanci, którzy wyłapywali - stwierdziła Hanna Gronkiewicz Walt.

Pani prezydent powiedziała, również że cierpimy nadal na syndrom państwa posttotalitarnego. Dlatego tłumienie zamieszek, nie było tak brutalne ani zdecydowane jak gdyby miało to miejsce w podobnym przypadku, w innych demokracjach.