W Radomiu w ubiegłym roku przyjęto tylko czterech alumnów, a w tym - 18. Na pierwszy rok w Wyższym Seminarium Duchownym w Rzeszowie - 20, o sześciu więcej niż w 2012 r. W łódzkim Wyższym Seminarium Duchownym na pierwszy rok zostało przyjętych 13 kandydatów - o dwóch więcej niż przed rokiem.

Reklama

To "efekt papieża Franciszka"? Pewna praca w kryzysie? Skuteczna ewangelizacja? - zstanawia się "Wyborcza".

To statystyki, które trochę wymykają się prawom logiki - mówi "Gazecie" ks. dr Wojciech Rzeszowski, sekretarz Konferencji Rektorów Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych. - Mogłoby się wydawać, że ze względu na niż tych chętnych będzie mniej. Ale seminarium to nie są zwykłe studia, przychodzą na nie ludzie dotknięci przez Pana Boga. Dlatego czasem zdarza się takie pozytywne zaskoczenie - mówi.

Czynników może być wiele. Na przykład wybór i postawa papieża Franciszka, który zaimponował młodym - zastanawia się ks. dr hab. Jacenty Mastej, rektor WSD w Rzeszowie. - To może być też efekt akcji powołaniowych, które prowadzimy, albo po prostu to pokłosie pracy jakiegoś dobrego katechety w którejś ze szkół.

W Łodzi tylko połowa pierwszorocznych alumnów to tegoroczni maturzyści. Reszta to tzw. spóźnione powołania, czyli osoby, które zrezygnowały z innych studiów po roku czy dwóch.