Papież poprosił księdza Dario Edoardo Vigano, aby powiedział dziennikarzom, że jego rozmowy telefoniczne nie są żadnym newsem. I zaraz dodał z uśmiechem, że na szczęście wiedzą oni tylko o nielicznych.

Franciszek wyjaśnił gościowi, że zwyczaj taki miał jeszcze wtedy, gdy był arcybiskupem w Buenos Aires. Na listy, jakie dostawał - od księży w tarapatach, rodzin czy z więzienia - odpowiadał na piśmie albo brał za słuchawkę. Rozmowa telefoniczna jest prostsza, można wszystkiego dowiedzieć się od razu i znaleźć w możliwie jak najkrótszym czasie rozwiązanie, mówił papież.

Reklama

Wszystkie znane do tej pory przypadki telefonów od Franciszka ujawniali jego rozmówcy.