Festiwal Malta może zostać zerwany - ostrzegł w porannej rozmowie Radia Merkury były dyrektor artystyczny festiwalu, Lech Raczak. Dodał, że rozmawiają o tym między sobą artyści, którzy uczestniczą w wydarzeniu. Ich reakcja to odpowiedź na decyzję szefa Malty, Michała Merczyńskiego, który w piątek odwołał zaplanowany na weekend spektakl "Golgota Picnic".
Jest mi wstyd za Poznań, mówi Raczak i nazywa decyzję Merczyńskiego przedwczesną i niczym nie uzasadnioną. Twierdzi, że odwołanie "Golgota Picnic" degraduje Maltę - spada z pierwszej ligi światowych festiwali do trzeciej lub czwartej - mówił. Były dyrektor dodał, że narusza to także podstawową ideę festiwalu - wolności swobód i przekonań. Poznań staje się miastem opresji - podsumował Raczak.
Przeciwko spektaklowi "Golgota Picnic" protestowali politycy, radni, arcybiskup. Kibice kilku klubów piłkarskich i środowiska nazywające siebie katolickimi zapowiadały zorganizowanie przed spektaklem manifestacji na 50 tys. osób. W liście do organizatora festiwalu policja apelowała o zmianę miejsca i daty wystawienia spektaklu. Raczak twierdzi, że funkcjonariusze byliby w stanie opanować sytuację i powinna wykonać te zadanie.
Według Raczaka decyzja Merczyńskiego to nie tylko cenzura prewencyjna, ale coś jeszcze groźniejszego: złamanie ludzkiego prawa do wolności wypowiedzi. Były dyrektor wspomina, że o takie wartości wraz z innymi walczył kilkadziesiąt lat temu i za takie wartości przelewano niegdyś krew. Reżyser spektaklu, Rodrigo Garcia, który jest też kuratorem tegorocznego festiwalu Malta twierdzi, że o burzy wokół "Golgota Picnic" dowiedział się dopiero z chwilą odwołania spektaklu.