Grzegorz Standziak ze sztabu akcji powiedział, że działania ratowników rozpoczną się natychmiast, gdy tylko obniżone zostanie lustro wody.
Akcja przedłuża się również ze względu na niebezpieczne stężenie metanu. Z tego powodu ratownicy musieli wstrzymać prace przedwczoraj. Teraz jak mówi Grzegorz Standziak, jeśli tylko uda się odpompować wodę, wejdą tam ratownicy. Do przejścia jest około 170 metrów.
Grzegorz Standziak nie chciał komentować doniesień "Gazety Wyborczej", według której władze kopalni Mysłowice-Wesoła, wiedziały o ogromnym zagrożeniu wybuchem metanu, mimo tego prowadzono tam prace.
Przyznał jednak, że przed wypadkiem pod ziemią prowadzona była akcja profilaktyczna. Według jego wiedzy, jedynymi pracami było przestawianie kombajnów wydobywczych w bezpieczne miejsce przed ewentualnym zalaniem kopalni w celu zapobieżenia wybuchowi.
Według "Wyborczej", prowadzenie wydobycia, mimo niebezpiecznych warunków wiązało się prawdopodobnie ze złą sytuacją finansową kopalni Mysłowice-Wesoła. Miała ona jedną czynną ścianę, w przypadku przerwania prac, wydobycie by stanęło.
W ubiegłotygodniowym wypadku w kopalni Mysłowice-Wesoła rannych zostało 31 górników, jeden z nich zmarł w szpitalu, wciąż trwają poszukiwania ostatniego uwięzionego pod ziemią.
CZYTAJ TAKŻE: W siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń zmarł ciężko ranny górnik>>>