W wyniku szeroko komentowanego w mediach procesu kwalifikacyjnego na stanowisko prezesa ZUS nie wybrano ostatecznie nikogo. Premier wyznaczyła jedynie osobę pełniącą obowiązki, wyposażając ją w odpowiednie upoważnienie. Sytuacja jest precedensowa, prezes najprawdopodobniej nie zostanie powołany przez najbliższe miesiące.
Bez podstawy prawnej
Można powiedzieć, że wyznaczenie jedynie osoby pełniącej obowiązki, a nie prezesa, stanowi ominięcie procedur dotyczących zarówno samego wyboru, jak i wymagań, jakie ustawa z 17 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 121 ze zm.) stawia kandydatowi. O ile w przypadku chwilowej przerwy w obsadzeniu stanowiska prezesa formuła „pełniący obowiązki” nie wzbudza większych kontrowersji, o tyle w sytuacji, gdy trwa to już tak długo, rodzą się pytania, jaki to może mieć wpływ na samą działalność ustawową ZUS. Jak zauważył jeden z naszych ekspertów, gdy osoba prawna (a taki status ma przecież ZUS) nie ma ustawowego organu przez tak długi czas, może to prowadzić do jej likwidacji. Oczywiście nikt nie zamierza likwidować ZUS, co nie oznacza jednak, że obecna sytuacja nie może odbić się negatywnie na sytuacji ubezpieczonych. Zdania na ten temat są podzielone.
Kontrowersje mniejsze...
Najważniejsza sprawa, którą zainteresowani są ubezpieczeni, to oczywiście możliwość wydawania decyzji. Jak wiadomo, sam prezes ich raczej nie podpisuje, a jedynie udziela pełnomocnictwa swoim pracownikom. Zdaniem Jerzego Bandarzewskiego, sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie, upoważnienia te zachowują ważność, nie wygasają z chwilą opuszczenia stanowiska przez daną osobę. Tak samo ważność zachowają pełnomocnictwa udzielone np. radcom prawnym reprezentującym ZUS, co do czego również pojawiły się wątpliwości w niektórych sądach.
Wątpliwości pojawiają się w przypadku osób, które podpisały decyzję na podstawie upoważnienia, które zostało podpisane nie przez jednego z byłych, prawidłowo powołanych prezesów, ale przez osobę aktualnie tylko pełniącą obowiązki.
Jak zauważa dr Rafał Morek, adwokat w K&L Gates, kluczowe jest tutaj ustalenie, czy przepisy w ogóle pozwalają prezesowi Rady Ministrów tylko na „powierzenie obowiązków” bez powoływania na stanowisko. Na razie nie stało się to przedmiotem szerszej dyskusji.
...i większe
Kolejny problem, z jakim może zetknąć się ubezpieczony, to przebieg postępowania przed sądem po złożeniu odwołania. Tutaj pojawiają się poważniejsze wątpliwości. Niektóre sądy stwierdzają, że postępowanie powinno zostać zawieszone z uwagi na art. 174 par. 1 pkt 2 ustawy z 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 101 ze zm.), tj. z powodu braków w składzie organów jednostki organizacyjnej, które uniemożliwiają jej działanie.
Część ekspertów twierdzi, że nie ma przeszkód, aby postępowanie cywilne w trybie ubezpieczeniowym (np. odwołanie od decyzji w sprawie renty czy zasiłku) toczyło się dalej. Wskazują, że zdolność sądową i procesową mają oddziały ZUS, na które przecież nie wpływa brak prezesa. Inni przeciwnie, widzą podstawy do zawieszenia postępowania do czasu wyboru właściwego. Mówią oni jednak nie o postępowaniach cywilnych, które toczą się w trybie odrębnym dla ubezpieczeń społecznych, ale o sprawach cywilnych prowadzonych w trybie zwykłym, np. o zwrot błędnie wypłaconej emerytury lub zasiłku. W takich sytuacjach trudno znaleźć argumenty za kontynuowaniem postępowania, bo stroną nie jest już organ rentowy (oddział), a ZUS – osoba prawna. Są jeszcze sprawy toczące się przed sądami administracyjnymi i te, zdaniem niektórych, mimo braku prezesa ZUS z całą pewnością nie powinny być zawieszane.
Rządzący nie uczą się na błędach
Ta sytuacja obrazuje jednak szerszy problem, z jakim mamy do czynienia. Jak zauważają nasi eksperci, w przeszłości mieliśmy już do czynienia z podobnymi sytuacjami, gdy podawano w wątpliwość możliwość jedynie powierzania obowiązków bez wyznaczania na stanowisko. Były to sytuacje niejako awaryjne i zawsze wywoływały kontrowersje. W przypadku ZUS przepisy jasno określają, w jaki sposób powołuje się prezesa, a jednak zdecydowano się na dość wątpliwy pod względem prawnym sposób powołania kierownictwa jednej z największych i najważniejszych państwowych osób prawnych. Karkołomnych wysiłków wymaga, aby udowodnić, że w zasadzie problem nie istnieje i procedura powoływania prezesa wydaje się w ogóle zbędna. Być może to się uda, ale co mogłoby się stać, gdyby tych argumentów nie podzielił np. Sąd Najwyższy? Skutki mogłyby być katastrofalne. Fala wniosków o wznowienie postępowań zalałaby sądy i ZUS, skutecznie paraliżując ich pracę na wiele lat.