15 maja 2016 r. Igor Stachowiak został we Wrocławiu zatrzymany przez policjantów. Z komisariatu został już jednak wywieziony martwy. Nieznane są na razie dokładne przyczyny śmierci. Z pierwszych ustaleń wynika, że powodem była niewydolność krążeniowo-oddechowa. W ostatnią sobotę redakcja Superwizjera TVN w materiale Wojciecha Bojanowskiego opublikowała nagranie. Widać na nim półżywego Igora Stachowiaka leżącego w toalecie. Miał on założone kajdanki i nie stawiał oporu. Mimo to funkcjonariusze razili mężczyznę prądem, używając do tego służbowego tasera (paralizatora).
Policja
Po emisji reportażu oświadczenie wydała Komenda Główna Policji. Określa w nim mężczyznę mianem Igora S., traktując go tym samym jak osobę oskarżoną (nie wolno publikować danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe). Igor Stachowiak takiego statusu zaś nie miał ani tym bardziej nie ma po śmierci.
Policja w swym oświadczeniu podkreśla, że "użycie przez interweniujących policjantów środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej i tasera, przeznaczonego do obezwładniania osób za pomocą energii elektrycznej, a następnie kajdanek było adekwatne do sytuacji oraz do zachowania się mężczyzny, wobec którego podjęta została interwencja".
Z nagrania z kamery umieszczonej w taserze, opublikowanego przez TVN, wynika, że mężczyzna był rażony prądem, gdy był już skuty kajdankami. Przepisy ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej pozostawiają pewną swobodę w wyborze środków funkcjonariuszom policji. Artykuł 6 tej ustawy stanowi, że środków przymusu bezpośredniego używa się lub wykorzystuje się je w sposób niezbędny do osiągnięcia celów tego użycia lub wykorzystania, proporcjonalnie do stopnia zagrożenia, wybierając środek o możliwie jak najmniejszej dolegliwości. Zdaniem Komendy Głównej Policji rażenie prądem kulącego się w toalecie, skutego kajdankami mężczyzny było więc podyktowane tym, że stwarzał on zagrożenie dla czterech obecnych w pomieszczeniu funkcjonariuszy. Zasadność tej oceny będzie należała jednak do prokuratury, a następnie sądu.
Komenda Główna Policji, twierdząc, że "użycie tasera było adekwatne do sytuacji", mija się jednak z prawdą. Jego zastosowanie było wprost niezgodne z art. 25 ust. 3 wyżej wspomnianej ustawy. Stanowi on wprost, że paralizatora nie używa się wobec osób, w stosunku do których użyto już kajdanek. Taka sytuacja zaś miała miejsce w stosunku do Igora Stachowiaka.
Dodatkowo nie wiadomo, dlaczego policjanci podejmowali czynności służbowe wobec zatrzymanego w toalecie przy zgaszonym świetle, a nie w pokoju przesłuchań. Na to pytanie Komenda Główna Policji nie odpowiada.
Prokuratura
21 maja swoje stanowisko opublikowała także Prokuratura Krajowa, powołując się na informacje Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Tłumaczy w nim, dlaczego od ponad roku nie widać efektów prowadzonego postępowania.
W stanowisku czytamy, że "długość trwania śledztwa w sprawie śmierci Igora Stachowiaka wynika z realizacji wniosków dowodowych składanych przez rodziców zmarłego, pokrzywdzonych Annę i Macieja Stachowiaków, oraz ich pełnomocników". Dodatkowo dowiadujemy się, że dopiero po uzyskaniu ekspertyzy biegłych będzie możliwe podjęcie decyzji merytorycznej (chodzi o ewentualne przedstawienie zarzutów funkcjonariuszom).
Rzecz w tym, że realizacja wniosków dowodowych pokrzywdzonych nie uniemożliwia ani przedstawienia zarzutów, ani zastosowania środków zapobiegawczych, jak choćby zawieszenie funkcjonariuszy w czynnościach służbowych lub tymczasowe aresztowanie.
Pokazując na dalej idącym przykładzie: nic nie stoi na przeszkodzie np. aresztowaniu osoby, która ugodziła inną nożem, choćby ktokolwiek składał wnioski dowodowe. W przeciwnym razie możliwa byłaby sytuacja, w której napastnik pozostawałby na wolności, gdyż składałby wiele wniosków do prokuratury. W tym czasie zaś albo opuściłby teren kraju, albo mataczył w śledztwie.
Rozdział 28 kodeksu postępowania karnego określa, że środki zapobiegawcze (w tym także zawieszenie w czynnościach służbowych oraz tymczasowe aresztowanie) można stosować, gdy zebrane dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa. Warunkiem jest wydanie postanowienia o przedstawieniu zarzutów. Żaden z przepisów ani kodeksu postępowania karnego, ani innej ustawy nie stawia zaś wymogu przeprowadzenia wszystkich dowodów, aby możliwe było zarzucenie danej osobie popełnienia zabronionego czynu.
Brak zarzutów wobec funkcjonariuszy policji nie może być w związku z tym usprawiedliwiany przez śledczych tym, że realizują oni wnioski pokrzywdzonych w sprawie. Prowadziłoby to bowiem do celu odwrotnego do zamierzonego przez rodzinę ofiary.