Przemysław Piotrowski i Marek Giro zostali pośmiertnie awansowani do stopnia ogniomistrza. Przemysława Piotrowskiego pochowano w południe na cmentarzu przy ul. ks. Suchowolca w Białymstoku, Marek Giro spoczął po południu na cmentarzu koło miejscowości Dzikie pod Białymstokiem.

Reklama

Oba pogrzeby miały oprawę pożarniczą. W uroczystościach licznie wzięli udział strażacy z regionu, ale nie tylko, był także m.in. szef MSWiA Mariusz Błaszczak, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej Leszek Suski, komendanci wojewódzcy PSP, komendanci powiatowi, przedstawiciele służb mundurowych, samorządowcy, kapelani różnych wyznań.

PAP / Artur Reszko

Mszy pogrzebowej Marka Giro przewodniczył po południu w kościele św. Kazimierza Królewicza w Białymstoku metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Mówił w homilii, że dewiza strażaków to: "Bogu na chwałę, ludziom na pożytek". O zmarłym Marku Giro powiedział, że "urodził się w sąsiednim domu" w rodzinnej Bobrówce w Podlaskiem skąd pochodzi metropolita. Ogniomistrz Giro miał żonę, małą córeczkę, był jednym z ośmiorga rodzeństwa.

PAP / Artur Reszko

Abp Głodź mówił, że etos strażaka jest "zakorzeniony w Ewangelii" i jest zespołem wartości i zasad takich jak m.in: powołanie, naród, społeczność, charakter, postawa moralna, stały system wartości danego człowieka. Mówił, że etos strażaka wpisuje się w etos Polaka, a Polacy wielokrotnie składali największe ofiary za wartości, a te ofiary to także ofiary z życia dla bezpieczeństwa, czym była naznaczona historia.

Etos strażaka to nic innego jak hart ducha, poświęcenie, kompetencja, odwaga, stanowczość, służba - mówił abp Głódź i przypominał, że strażakom społeczeństwo ufa najbardziej, czego daje wyraz w wielu sondażach.

Bo społeczeństwo może na was liczyć, bo jesteście potrzebni (...) Czujecie na sobie odpowiedzialność za ludzkie życie, płacąc swoim życiem, gdy życie jest zagrożone - mówił. Dodał, że śmierć Marka Giro należy rozpatrywać w kontekście tego, że "ofiara życia jednego człowieka prowadzi do ocalenia wielu".

Szef MSWiA Mariusz Błaszczak powiedział, że Marek Giro zginął wypełniając strażacką przysięgę służby ratowania zdrowia, życia i mienia, której był wierny. Mówił, że strażak odpowiedzialnie traktował swoją służbę, był człowiekiem odważnym i dzielnym. Dziękował za taką postawę, jego rodzicom za wychowanie syna i ukształtowanie w nim postawy pomagania innym, żonie za wsparcie męża, dziękował też rodzeństwu zmarłego.

Reklama

Podkreślił, że czas w związku z tragedią jest trudny, ale też pokazujący, że na funkcjonariuszach PSP można polegać, że pospieszą nam z pomocą. Zapewniał, że Polska będzie pamiętać o zmarłym i jego rodzinie. "Panie ogniomistrzu, odszedłeś wcześnie, stanowczo za wcześnie, spoczywaj w pokoju" - dodał Błaszczak.

PAP / Artur Reszko
Strażacy zginęli na służbie w miniony czwartek wieczorem, w czasie akcji gaszenia pożaru budynku magazynowego na terenie dawnych zakładów mięsnych PMB w Białymstoku. W środku przechowywano m.in. plastikowe elementy sztucznych kwiatów i opony. Według dotychczasowych ustaleń, strażacy w parze weszli do środka, by rozpoznać sytuację. Po wejściu po stalowych schodach na wyższą kondygnację, przy słabej widoczności i dużym zadymieniu znaleźli się na podwieszanym suficie, który się pod nimi zawalił.

Mieli 26 i 29 lat; obaj pracowali w jednostce ratowniczo-gaśniczej nr 1 PSP w Białymstoku. Mieli blisko 4-letni staż w straży pożarnej.

Śledztwo w sprawie pożaru i wypadku prowadzi Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Jak wynika z informacji przekazanych we wtorek PAP wynika, iż ostateczne ustalenia co do przyczyny śmierci obu strażaków będą znane po uzyskaniu pisemnej opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej.

"Ze wstępnych ustaleń wynika, że śmierć obu pokrzywdzonych miała bezpośredni związek z zaistniałym pożarem" - podała prokuratura.

Własne postępowanie prowadzi również specjalna komisja powołana w Komendzie Głównej PSP.