Sprawa dotyczy głośnego wpisu na Facebooku z połowy lipca, w którym śląski wicekurator oświaty Dariusz Domański napisał: "Panie Jarosławie, naród jest z Panem i walczy z kanaliami". Był to wyraz wsparcia dla Jarosława Kaczyńskiego, który w emocjonalnym wystąpieniu w Sejmie określił opozycję "zdradzieckimi mordami i kanaliami".

Reklama

- Jako obywatel i rodzic poczułem się tym wpisem głęboko dotknięty. Nie wyrażam też zgody na to, żeby wicekurator oświaty posługiwał się publicznie takim językiem – mówi Marcin, rodzic, który w tej sprawie wystosował list do kuratorium. Pisał w nim, że wicekurator Domański powinien zostać za tę publiczną wypowiedź odwołany, bowiem "nie licuje ona z godnością piastowanego przez niego urzędu".

Lakoniczna odpowiedź

Odpowiedź była lakoniczna: kuratorium napisało, iż jest im przykro, że poczuł się dotknięty. - To była bezczelna odpowiedź niewyjaśniająca, jakiego rodzaju kroki zostały podjęte. Dlatego interweniowałem dalej – opowiada Marcin.

Reklama

- Proszę mi też jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy w Pani ocenie osoba, która część społeczeństwa określa publicznie mianem "kanalii", powinna w dalszym ciągu sprawować funkcję nadzorczą nad placówkami dydaktyczno-wychowawczymi - napisał w liście. - Jeżeli natomiast uznaje Pani, że takim językiem może posługiwać się publicznie wicekurator oświaty, to również poprosiłbym o merytoryczne uzasadnienie wychowawczej nieszkodliwości takiego działania.

Kogo obraża "kanalia"

Reklama

- Wicekurator oświaty Dariusz Domański spełnia wymagania niezbędne do zajmowania stanowiska wicekuratora pokreślone przez prawo oświatowe […] , więc może zajmować swoje stanowisko - odpisała Urszula Bauer, śląska kuratora oświaty.

W odpowiedzi, którą przesłała urzędniczka, znajduje się też obszerniejsze wyjaśnienie, z którego wynika, że obrażony mógł poczuć się jedynie człowiek, który jest... podły i nikczemny. - Słowo kanalia, którym - w ocenie Pana nie powinien posłużyć się wicekurator - występuje w Słowniku Języka Polskiego pod red. Witolda Doroszewskiego i jest zdefiniowane jako: "pogard. człowiek podły, nikczemny". Nie widzę we wpisie na portalu społecznościowym żadnego związku miedzy tym określeniem a Panem i nie znam powodu, które sprawiły, że poczuł się Pan dotknięty - tłumaczyła kurator.