Radny PiS Jacek Ozdoba domagał się publicznie odebrania Monice Jaruzelskiej willi przy ul. Ikara 5. - Mogłabym to odbierać jako pewnego rodzaju ignorancję, bo radny nie sprawdził, jak wygląda sytuacja prawna domu. Natomiast jestem świadoma tego, że nie o ignorancję tu chodzi, bo tak naprawdę jest to sprawa polityczna. Można byłoby takie same roszczenia wysuwać do wielu domów, nawet z tej samej ulicy - mówi Jaruzelska w rozmowie z natemat.pl.
Córka generała Jaruzelskiego zapewnia, że byli właściciele domu przy ulicy Ikara, rodzina Przedpełskich, nigdy nie domagali się zwrotu tej nieruchomości.
Kiedy rodzice kupowali ten dom, to mój ojciec dokładnie sprawdzał kwestie własnościowe. Przedwojenni właściciele, którzy wybudowali ten dom, zrobili to za pieniądze pożyczone od Banku Gospodarstwa Krajowego, czyli przedwojennego banku państwowego i te pieniądze nie zostały zwrócone. Dlatego w 1935 roku została wszczęta egzekucja w związku z niespłaconymi ratami pożyczek. Zaś w 1938 roku dom został kupiony przez panią Przedpełską, która zobowiązała się do spłaty długu, ale do 1939 roku nie zrobiła tego. Przed wybuchem wojny państwo Przedpełscy wyemigrowali z Polski. Po wojnie właścicielem domu, tak czy inaczej, było więc państwo, a dekret Bieruta to tylko uprawomocnił. Wszystko to można sprawdzić. Pan radny mógłby się o tym dowiedzieć z księgi wieczystej nieruchomości miasta Warszawy numer 90420 - tłumaczy.
Jaruzelska twierdzi, że nieruchomość została nabyta zgodnie z prawem. - Z dokumentów wynika, że mój ojciec nabył nieruchomość wpłacając jednorazowo - 10 kwietnia 1979 roku - kwotę 373 tys. 52 zł i nie skorzystał z przysługującej mu zniżki w kwocie 244 tys. 680 zł za zrzeczenie się prawa posiadania kwatery służbowej. Jak również 10 procent bonifikaty z tytułu jednorazowego uregulowania należności finansowej. W efekcie więc na rzecz skarbu państwa wpłynęła kwota ok. 665 tys zł - mówi.