"Fakt" dotarł do maila, jaki dostali pracownicy IPN od szefów tamtejszych związków zawodowych. To forma podziękowań dla szefa instytutu Jarosława Szarka za decyzję o podwyżkach wynagrodzeń o ok. 1000 zł (średnia zarobków w IPN to 5955 zł brutto). Wzrost płac ma być rekompensatą za ciężkie warunki pracy.
- Ciągły stres i napięcie?! Kto je odczuwa bardziej? Najlepszy nawet pracownik IPN czy lekarz na ostrym dyżurze? - oburza się "Fakt" przypominając nadal trwający protest młodych lekarzy rezydentów, którym rząd nie chce dać podwyżek.
Gazeta dodaje, że nie tylko pracownicy instytutu mogą liczyć na podwyżki. - Tydzień temu podwyżki w wysokości 850 zł na osobę dostali urzędnicy Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej przemianowanej na Wody Polskie – pisze tabloid.
Wtorek jest dziewiątym dniem protestu głodowego rezydentów, którzy domagają się spotkania z premier. Rozmowy z protestującymi, prowadzone m.in. w poniedziałek wieczorem przez ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, nie przyniosły porozumienia. Bochenek pytany we wtorek w telewizji Rzeczpospolitej, czy
premier spotka się z młodymi lekarzami, odparł: "chętnie się spotka". Zaznaczył jednak, że rząd nie chce pracować "pod presją".
- Presja w takich sytuacjach niekoniecznie sprzyja i umożliwia przyjęcie dobrego kompromisu - stwierdził.
- Premier jest otwarta na spotkanie i chętnie się spotka z młodymi lekarzami, ale była taka prośba, żeby zakończyć protest głodowy - dodał.
- My już kilkakrotnie przedstawialiśmy swoje postulaty, idąc na kompromis i oczekiwalibyśmy również z drugiej strony pewnej większej elastyczności - mówił Bochenek. Rzecznik rządu podkreślił również, że Szydło od samego początku przygląda się z "wielką troską" protestowi rezydentów.