Stołeczni urzędnicy nie zamierzają po dobroci oddać wojewodzie Zdzisławowi Sipierze (PiS) prawa do zarządzania Placem Piłsudskiego, stanowiącego jeden z centralnych punktów większości najważniejszych uroczystości państwowych. Przypomnijmy, że o sprawie głośno zrobiło się kilka dni temu, gdy Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zażądało od ratusza przekazania Placu Piłsudskiego wojewodzie, a jak przekonywał resort, chodzi o usprawnienie organizacji uroczystości państwowych.

Reklama

Władze Warszawy już w ubiegłym tygodniu zapowiedziały, że placu nie oddadzą. Teraz przechodzą do działania. - Wysłaliśmy do wojewody pismo z żądaniem podania konkretnych informacji, w jaki sposób i kiedy miasto rzekomo utrudniało organizację wydarzeń państwowych na Placu Piłsudskiego. Skoro takie jest uzasadnienie dla przejęcia nadzoru nad Placem, chcemy, by przedstawiono nam dowody - mówi nam Michał Olszewski, wiceprezydent stolicy. Zdaniem stołecznych urzędników, takich sytuacji zwyczajnie nigdy nie było, a argumentacja PiS jest fałszywa. Co więcej, sam Grób Nieznanego Żołnierza, pod którym składane są wieńce w trakcie różnych uroczystości, w dalszym ciągu leży na działce miejskiej (nr 24/9). Dlatego wszelkie uroczystości uwzględniające Grób będą musiały i tak odbywać się w porozumieniu z władzami Warszawy.

Kolejne pismo zostanie przesłane do ministerstwa kierowanego przez Andrzeja Adamczyka. - Niestety minister nie dotrzymał zasady, zgodnie z którą, jeśli wydawana jest decyzja dotycząca kompetencji podmiotu mającego interes prawny, należy dać mu szansę na przedstawienie swoich racji. Tymczasem minister wydał decyzję o przekazaniu Placu wojewodzie bez pytania nas o zdanie. Jeśli minister odrzuci teraz nasz wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, złożymy skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego - zapowiada Michał Olszewski.

Reklama

Jak słyszymy, w ratuszu rozpatrywane są kolejne, bardziej zdecydowane działania. - Rozważamy też skierowanie sprawy na drogę cywilną, gdzie jako argument podamy naruszenie integralności samorządu. Wiele ulic w Warszawie położonych jest na gruntach Skarbu Państwa, ale wskutek zmian ustrojowych z lat 90. miasto z mocy ustawy nabyła prawo do zarządzania nimi. Prawo to nigdy nie było podważane, aż do teraz - tłumaczy Olszewski.

To nie wszystkie opcje rozpatrywane przez stołecznych urzędników, ale na razie wiceprezydent Olszewski nie chce o nich mówić.
Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika jednak, że w grę wchodzić może nawet próba złożenia donosu do prokuratury na ministra Andrzeja Adamczyka. Powód? Naruszenie co najmniej dwóch ustaw.

Po pierwsze, chodzi o ustawę o gospodarce nieruchomościami. Szef MIB ustanowił zarząd nad Placem wojewodzie, mimo że zarząd nad tą działką sprawuje miejska spółka Zarząd Dróg Miejskich (ZDM). Argument miasta jest taki, że nie można ustanawiać zarządu na rzecz danego podmiotu (w tym przypadku wojewody), jeśli w tym samym czasie zarząd ten został już powierzony komuś innemu (ZDM). Druga ustawa, o której naruszenie urzędnicy podejrzewają ministra Andrzeja Adamczyka, to ustawa o drogach publicznych. Zgodnie z nią zarządcą dróg publicznych w miastach na prawach powiatu (z wyjątkiem dróg ekspresowych i autostrad) są prezydenci tych miast. W związku z tym ani urząd wojewódzki, ani sam wojewoda nie mogą być ich zarządcą. - Analizy, czy ministra Adamczyka da się pociągnąć do odpowiedzialności karnej, rzeczywiście są w ratuszu prowadzone. Ale nie wiadomo, jaki będzie ich efekt, poza tym jest to trudna ścieżka i zakładająca zaangażowanie prokuratury kierowanej przez ministra Ziobrę. Dlatego szanse na realizację tego scenariusza są raczej marne - twierdzi nasze źródło.

Pytanie tylko, co Plac Piłsudskiego ma wspólnego z ustawą o drogach publicznych? Otóż dwie z trzech działek, na które podzielony jest Plac, mają status dróg powiatowych. Pierwsza z nich to działka 45/1 - grunt państwowy w trwałym zarządzie ZDM obejmująca Plac i układ drogowy wschodniej części Placu. Druga to działka 30/10, obejmująca Plac i chodniki przy ul. Wierzbowej, także należąca do państwa i w trwałym zarządzie ZDM.

Ten stan rzeczy może mocno skomplikować sytuację wojewody (dlatego Warszawa również bierze pod uwagę ten scenariusz). Jeśli bowiem przejmie on de facto drogi wokół placu i sam plac, jest to infrastruktura wymagająca odśnieżania czy remontów. Pojawia się więc problem, kto za to będzie odpowiadał, gdy wojewoda ostatecznie przejmie sporne działki. - Na razie mieszkańcy mogą spać spokojnie, bo decyzja o przejęciu nadzoru nad Placem przez wojewodę jeszcze nie jest ostateczna i nie może być wykonywana. Na razie więc odśnieżaniem czy remontami zajmie się ZDM - uspokaja wiceprezydent Michał Olszewski.

Ale po chwili dodaje, że sytuacja może się niebawem skomplikować. - Na razie nie dopuszczamy myśli, że wojewoda przejmie Plac, ale można sobie wyobrazić sytuację, że jeśli tak się stanie, to wojewoda będzie musiał go odśnieżać i dbać o jego stan. Pytanie tylko, czy ma na to środki finansowe i czy nie narazi się w ten sposób na zarzut naruszenia dyscypliny finansów publicznych, bo zmuszony będzie przecież wydawać pieniądze na realizację zadania, za które on nie odpowiada - zwraca uwagę Michał Olszewski.

Co w sprawie mają do powiedzenia służby wojewody? - Władze miasta powinny były dokonać podziału działki wcześniej, mając na uwadze, że teren pl. Piłsudskiego to nieruchomość Skarbu Państwa. Deklaracje władz Miasta Stołecznego Warszawy postrzegamy jako pretekst, aby utrudnić przejęcie terenu należącego do Skarbu Państwa - mówi Ewa Filipowicz, rzeczniczka wojewody.

Jak dodaje, zgodnie z decyzją Ministra Infrastruktury i Budownictwa z 25 października "do czasu protokolarnego wydania nieruchomości, zobowiązanym do administrowania nią pozostawać będzie dotychczasowy trwały zarządca".

Na nasze pytanie, czy kiedykolwiek był problem z organizacją uroczystości na Placu Piłsudskiego (problemy organizacyjne związane z porozumieniem się z miastem), odpowiada, że wojewoda złożył wniosek o ustanowienie zarządu "z uwagi na fakt organizowania na pl. Piłsudskiego uroczystości państwowych o wysokiej randze". - W związku z tym zarząd nad tym terenem powinna sprawować administracja rządowa - podsumowuje Ewa Filipowicz.