Kontrowersyjne malowidło powstało na wniosek zarządu Osiedla Powstańców, przy wsparciu burmistrza Łomianek. Stworzono je na prywatnym terenie za pieniądze mieszkańców w ramach budżetu partycypacyjnego - tłumaczy portalowi dziennik.pl Piotr Rusiecki, zastępca burmistrza i p.o rzecznika prasowego miasta. Mural przedstawiał grupę żołnierzy z biało-czerwonymi opaskami na rękach.

Reklama

Fani historii szybko jednak wychwycili błąd. Okazuje się, że autor dzieła postaci żołnierzy "pożyczył"ze słynnego zdjęcia z Powstania, pokazujących bandytów jednostki dowodzonej przez Oskara Dirlewangera czyli żołnierzy 36 dywizji grenadierów SS, składającej się z kryminalistów. Historycy uważają, że zabili oni ponad 60 tys ludzi - przy czym część ofiar spalono żywcem. Mieszkańcy nie zostawili więc suchej nitki na władzach miasta i autorach muralu. Pisali na lokalnych forach, że to skandal i dziwią się, że nikt wcześniej nie zorientował się, kogo naprawdę przedstawia uliczne malowidło.

Na szczęście szybko zareagowano. Mural został już rano zamazany - wyjaśnia nam Piotr Rusiecki. Na stronie urzędu miasta pojawiło się też oświadczenie. "Zarząd Osiedla Powstańców przeprasza mieszkańców Łomianek i wszystkie osoby, które mogą czuć się dotknięte za wykorzystanie - przy okazji wykonywania na rogu ulic: Jedności Robotniczej i Warszawskiej muralu - niewłaściwego zdjęcia. Celem Zarządu i mieszkańców osiedla - pomysłodawców tego muralu - było zadbanie o tę wspólną przestrzeń. Tematyka miała nawiązać do wydarzeń z czasów Powstania Warszawskiego. Artysta, któremu zlecono wykonanie w tym miejscu dekoracji, postąpił w naszej ocenie zbyt lekkomyślnie" - czytamy w oświadczeniu.