W czwartkowym oświadczeniu minister powiedział, że gdy dowódca Garnizonu Gdańsk zwrócił się do prezydenta Gdańska o rozmowę w tej sprawie, nie został przyjęty. Po rozmowie telefonicznej z wojewodą pomorskim, wojewoda również otrzymał informację, że Wojska Polskiego 1 września tego roku na Westerplatte nie będzie - powiedział Błaszczak.

Reklama

Jest to skandal, to sytuacja nie do pomyślenia. Przypominam prezydentowi Gdańska, że Gdańsk jest częścią Rzeczpospolitej Polskiej, a Westerplatte to miejsce, które jest symbolicznym miejscem pokazującym męstwo polskiego żołnierza, Westerplatte to miejsce symboliczne, to na Westerplatte rozpoczęła się II wojna światowa, to na Westerplatte odbyła się pierwsza bitwa w czasie II wojny światowej - mówił szef MON.

Podkreślił, że Gdańsk jest częścią Rzeczpospolitej a historia Westerplatte - częścią historii naszego kraju. Prezydent tego miasta nie ma prawa do zawłaszczania historii Polski, nie ma prawa do traktowania Gdańska jako prywatnego folwarku - mówił minister.

Chciałbym to podkreślić, dlatego że z pozoru te informacje są oczywiste dla każdego z nas, wszyscy uczyliśmy się o tym historii, ale jak się okazuje są tacy dziś, którym przeszkadza obecność Wojska Polskiego na Westerplatte - dodał. Jak zaznaczył Błaszczak, Wojsko Polskie stacjonowało na Westerplatte nawet przed II wojną światową, kiedy Gdańsk był Wolnym Miastem, zdominowanym przez Niemców.

Szef MON stwierdził, że decyzja prezydenta Gdańska wpisuje się w szerszy trend podejmowanych przez niego "zadziwiających" inicjatyw, takich jak nazwanie jednego z rond w Gdańsku mianem ronda Wolnego Miasta Gdańska.

Prezydent Gdańska na nowo pisze historię naszego kraju, wpisując się w kłamstwa, wpisując się w retorykę, która była retoryką tych, którzy na Polskę napadli, a dziś jest retoryką tych, którzy próbują postawić znak równości między sprawcami a ofiarami, tych, którzy próbują zatrzeć swoje zbrodnie, zatrzeć pamięć o tym, czego złego dokonali - ocenił szef resortu obrony.

Chciałem (...) zażądać od prezydenta Gdańska zmiany tej decyzji i chciałbym podkreślić, że nie wyobrażam sobie, żeby 1 września na Westerplatte nie było Wojska Polskiego - oświadczył Błaszczak.

Reklama

Prezydent Gdańska: Nie mamy zaufania do politycznego, partyjnego kierownictwa MON

Nawiązując do słów szefa MON, prezydent Gdańska stwierdził na konferencji prasowej, że Błaszczak rzadko przyjeżdża na Westerplatte, pojawia się tam "dopiero jako dygnitarz rządowy" i nie zna lokalnej tradycji obchodów 1 września. Jakim prawem pan ma czelność oceniać nas gdańszczan i wartościować nasz patriotyzm, nasze zachowania, nasze rytuały pamięci i obchodzenia tak ważnej dla gdańszczanek i gdańszczan rocznicy, jaką są kolejne rocznice wybuchu II wojny światowej? - pytał.

Jesteśmy Polakami nie gorszymi od pana. Ja oczekuję od pana, że pan przeprosi gdańszczanki i gdańszczan, że pan znajdzie w sobie odrobinę honoru i odwoła te słowa (...) o wpisywaniu się w retorykę, która była retoryką tych, którzy na Polskę napadli. To jest skandal, żeby w XXI w. konstytucyjny minister obrony narodowej takie rzeczy mówił; tego się nie da już ocenić, to jest jakiś poziom szaleństwa w wykonaniu tego ministra - powiedział Adamowicz.

Mamy wielkie zaufanie do polskiego munduru. Wojsko Polskie jest integralną częścią Westerplatte i jak co roku przedstawiciele służb mundurowych są zapraszani i uczestniczą w uroczystościach o godz. 4.45 1 września na Westerplatte. Będzie też i tak w tym roku. Ale nie mamy zaufania do politycznego, partyjnego kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej - mówił teżprezydent Gdańska.

Jak dodał, rok temu poszedł na ustępstwa i zgodził się zmienić formułę obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej. Zostałem oszukany, zostałem okłamany przez funkcjonariuszy MON, którzy obiecali mi, że Apel Pamięci będzie odczytany na przemian przez harcerza i oficera. Zgodzili się na to, wszyscy się zgodziliśmy. Poszedłem na kompromis - mówił Paweł Adamowicz.

Jak podkreślił, ostatecznie apel został w całości odczytany przez oficera. 1 września 2017 roku ubrany po cywilnemu żandarm na rozkaz jakiejś urzędniczki MON zablokował swoim ciałem przejście harcmistrza Lemańskiego do mównicy, aby odczytać Apel Pamięci - mówił prezydent Gdańska.