- Byłam w domu. Ja go znalazłam. I to było najgorsze, co mnie w życiu spotkało. Zastać tak osobę, którą się kocha. To było koło 11-12 w południe. Spałam na dole, bo mieliśmy sprzeczkę, a on był wtedy u góry. Jeszcze koło 2-3 w nocy zszedł na dół i potem zamknął się w sypialni na górze. Potem rozegrał się horror, najgorszy jaki można sobie wyobrazić. Żałuje, że nie poszłam spać na górę. Może by inaczej to się potoczyło - mówi Wirtualnej Polsce pani Katarzyna, narzeczona syna byłego premiera.

Reklama

Tę wersję potwierdza śledczy badający sprawę. - Ciało znalazła jego partnerka w godzinach przedpołudniowych. Przebywała w domu, ale w innym pomieszczeniu. Wyjaśniamy okoliczności sprawy - mówi.

Leszek Miller junior rozstał się z żoną jakiś czas temu i od kilku lat miał nową partnerkę. Jeszcze niedawno pani Katarzyna chwaliła się na Facebooku ich wspólnymi zdjęciami z wakacji.

Zgodnie ze wstępnymi ustaleniami śledczych 48-letni Leszek Miller jr popełnił samobójstwo. - Ciało zostało znalezione w niedzielę w godzinach przedpołudniowych w jednym z pomieszczeń domu, który zajmował. Na miejscu wykonano oględziny z udziałem techników policyjnych oraz prokuratora. Wstępne ustalenia poczynione w toku czynności wskazują na śmierć samobójczą - informował Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Została już przeprowadzona sekcja zwłok w Zakładzie Medycyny Sądowej. Pobrano m.in. materiał do badań toksykologicznych.

Śledczy badają jednak również, czy ktoś Leszkowi Millerowi jr nie pomógł w odebraniu sobie życia. To dlatego Prokuratura Rejonowa w Piasecznie wszczęła śledztwo w kierunku doprowadzenia syna byłego premiera namową lub przez udzielenie pomocy do targnięcia się na własne życia. - Jest to kwalifikacja robocza śledztwa przyjmowana w przypadku tego typu zdarzeń - zastrzega prok. Łapczyński.