Flaga, którą IPN wykorzystał na plakacie z literówką pochodzi z plakatu Marka Żuławskiego, który po wybuchu II wojny światowej, stworzył go w Londynie. Skierował go do mieszkańców Zachodu, stąd właśnie znalazło się na nim hasło w języku angielskim - "Poland first to fight". Po jego śmierci, w 1985, prawa autorskie do jego dzieł przejęli spadkobiercy. Jak jednak informuje "Gazeta Wyborcza", IPN nie zwrócił się do nich o zgodę na wykorzystanie elementów plakatu na swoim banerze. Syn autora tłumaczy gazecie, że rodzina już wynajęła prawników w tej sprawie.
O banerze zrobiło się głośno, gdy na literówkę w haśle na instalacji wiszącej na ścianie kamienicy przy pl. Żołnierza Polskiego w Szczecinie zwróciła uwagę czytelniczka "Gazety Wyborczej", zawodowa anglistka. Baner przedstawia postrzępiony i podziurawiony kulami biało-czerwony sztandar. Reszta to słowa. Największe układają się w hasło "Poland first to figth" - zamiast prawidłowego "fight". Oczywiście łatwo można się domyślić i po tych przestawionych literach, że chodzi o hasło "Polska pierwsza do walki". Jednak tak rażące niedbalstwo z pewnością nie przystoi IPN. Z tym że Instytut nie widzi problemu. "Dziękujemy za zwrócenie uwagi na literówkę, która pojawiła się na opisywanym przez Pana banerze. Ten błąd nie utrudnia zrozumienia znaczenia tego hasła. Najpóźniej w dniu jutrzejszym napis na banerze zostanie poprawiony" - odpisano oficjalnie dziennikarzowi szczecińskiej "Wyborczej".