Jak poinformowała PAP rzecznik prasowy dyrektora generalnego Służby Więziennej ppłk Elżbieta Krakowska, 27-letni dziś mężczyzna odbył całość zasądzonej mu kary więzienia.
Sprawcy napaści na prezydenta Pawła Adamowicza groziła kara do 12 lat pozbawienia wolności. W 2014 r., decyzją sądu, został skazany na 5 lat i 6 miesięcy. Zakończył odbywanie kary pozbawienia wolności 8 grudnia 2018 r. – podała ppłk. Krakowska.
Już w niedzielę pojawiały się informacje dotyczące złego stanu psychicznego 27-latka, który miał się ujawnić podczas odbywania kary. Informacje te potwierdził w poniedziałek podczas konferencji prasowej wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński. Dlatego bezpośrednio po zdarzeniu dyrektor generalny Służby Więziennej zlecił analizę dostępnych Służbie Więziennej danych na temat Stefana W.
Więcej informacji będę mogła udzielić po zakończeniu analizy – powiedziała PAP ppłk. Krakowska.
W niedzielę wieczorem podczas finału WOŚP w Gdańsku prezydent tego miasta Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem na przez Stefana W., który wtargnął na scenę. Adamowicz trafił do szpitala. Jest w bardzo ciężkim stanie. Napastnika zatrzymano.
Z informacji, do których dotarła PAP, wynika, że sprawcę ataku Stefana W. Sąd Okręgowy w Gdańsku w 2014 r. skazał na 5,5 roku więzienia. Stefan W. oskarżony był o dokonanie czterech napadów na placówki bankowe – wszystkich rabunków dokonał w miesiąc, na przełomie maja i czerwca 2013 r. Zamaskowany W. zastraszał pracowników banków bronią: w jednym przypadku był to pistolet gazowy, w trzech innych – pistolet alarmowy na naboje hukowe. Podczas jednego z rabunków mężczyzna dla postrachu wystrzelił w sufit.
Przed dokonaniem napadów na banki mężczyzna nigdzie nie pracował, żył z pieniędzy ze spadku po ojcu oraz pomocy rodziny. Gdy zabrakło mu środków do życia, wpadł na pomysł zdobywania ich, napadając na banki.
Zrabowane przez Stefana W. kwoty nie były wysokie: od 2,5 tys. do 6,8 tys. zł. Pieniądze te mężczyzna wydawał – jak sam mówił, "na taksówki, jedzenie i kasyno". Wybrał się też na wycieczkę do Warszawy, gdzie zatrzymał się w ekskluzywnym hotelu, oraz na kilkudniową wycieczkę na Wyspy Kanaryjskie.
W związku z niedzielnym atakiem gdańska prokuratura prowadzi obecnie czynności poprzedzające przesłuchanie podejrzanego. Jak powiedziała PAP w poniedziałek rano Wawryniuk, "nie zapadła jeszcze decyzja co do czasu, w którym zostanie przesłuchany mężczyzna".
Policja i prokuratura zaraz po zdarzeniu podjęły czynności w sprawie ataku na prezydenta miasta. Prokuratorzy uczestniczyli we wszystkich czynnościach związanych ze zdarzeniem – na miejscu, w komendzie, gdzie składali zeznania świadkowie i w szpitalu, gdzie był operowany Adamowicz.
Jak podał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro prokuratorzy zabezpieczyli nóż, którym został ugodzony Adamowicz, zbierają dowody ze wszystkich źródeł. Po ataku prezydent Gdańska trafił do szpitala.
Po pięciogodzinnej operacji w poniedziałek w nocy doktor Tomasz Stefaniak, dyrektor ds. lecznictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku poinformował, że pacjent żyje, ale jest w bardzo ciężkim stanie.
Urazy były bardzo ciężkie – poważna rana serca, rana przepony, rany narządów wewnątrz jamy brzusznej – powiedział lekarz. Bardzo prosimy, żebyście państwo wspierali pacjenta i żebyście modlili się za niego – zaznaczył. O wszystkim zdecydują najbliższe godziny – dodał chirurg.
W trakcie operacji prezydentowi przetoczono 41 jednostek krwi. Dyrektor Wydziału Zdrowia Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku lek. med. Jerzy Karpiński powiedział w poniedziałek PAP, że rokowania odnośnie życia i zdrowia prezydenta Gdańska są nadal niepewne.