"Powinni spalić ten kościół do fundamentów. Jak można się w nim teraz modlić?" - zwierzyła się "Faktowi" Aneta Kluk - "Nigdy nie wrócę do kościoła, w którym zgwałcono i zamordowano moją siostrę."

Jak informuje bulwarówka, w kościele znów odbywają się nabożeństwa. "Otwarcie kościoła złamało mi serce" - wyznaje siostra zmarłej Polki. "Od zamordowania mojej siostry kościół w ogóle nie okazał mi wsparcia. Jedyne, co mnie spotkało, to cisza ze strony kościoła. A teraz zranili mnie i moją rodzinę" żaliła się Aneta.

"Jakby chcieli wymazać z pamięci morderstwo Andżeliki, jakby udawali, że go nie było. A teraz obcy ludzie będą napływać do kościoła, żeby zobaczyć miejsce, w którym zamordowano Andżelikę" - płacze w rozmowie z "Faktem".

Przygotowując się do ponownego otwarcie kościoła, archidiecezja wysłała list do Andżeliki z zaproszeniem na mszę. Dotarł do niej dzień po mszy. "Myślę, że specjalnie wysłali list w ostatniej chwili. Napisali, że witają mnie na mszy, ale najwyraźniej nie chcieli bym tam była" - krytykuje postawę władz kościelnych siostra zamordowanej.

Ostatnie wydarzenia pozostawiły w jej psychice głęboki uraz do kościoła. "Księża powinni być naszymi pasterzami, do których możemy się zwrócić, gdy coś nas zrani i gdy kończy się nasz świat. Pokazali jednak, że nie są ludźmi. Do kogo mam się teraz zwrócić?" - pyta rozgoryczona kobieta.