W czwartek TVP1 wyemitował "Magazyn śledczy Anity Gargas" dotyczący wyprowadzania pieniędzy ze spółki PKN Orlen za czasów, gdy kierował nią Jacek K. "Agencje zewnętrzne, wykorzystując organizację eventów na rzecz PKN Orlen, zdaniem śledczych zawyżały kosztorysy i wystawiały fikcyjne faktury. Spółką kierował wtedy Jacek K., a jedną z beneficjentek tych układów była jego przyszła żona" - wskazano w materiale.
W programie przywołano kilka wyjazdów K., m.in. wizytę w Czarnogórze w sierpniu 2013 r., która została rozliczona jako służbowa. Towarzyszyć mu miały trzy osoby - dyrektorzy generalni spółki. Noclegi K. w hotelu miały kosztować ok. 1300 euro za noc. W czasie podróży K. miał także wynająć jacht i organizować imprezy, które kosztowały kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Tego samego roku K. miał udać się do Moskwy, oficjalnie na mistrzostwa lekkoatletyczne. W czasie czterodniowego pobytu sam wynajem samochodów dla kilku osób kosztował firmę ok. 50 tys. złotych. Dwukrotnie, zimą w 2014 i 2015 r., K. miał wyjechać do Austrii do kurortu Kitzbuehel.
O tym, że b. szef Orlenu wspólnie ze swoja obecną żoną, byłymi pracownikami koncernu i prywatnymi firmami eventowymi wyprowadził ze spółki "setki tysięcy złotych" napisał w ubiegłym tygodniu portal wPolityce.pl. Śledztwo w tej sprawie od końca kwietnia 2018 roku prowadzi Prokuratura Regionalna w Łodzi. "W jego toku badane jest wiele wątków dotyczących przestępstw przeciwko obrotowi gospodarczemu oraz przestępstw karno-skarbowych, związanych z działalnością PKN Orlen SA" - podał portal.
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi Krzysztof Bukowiecki w rozmowie z TVP1 podkreślił, że jednym z wątków śledztwa jest kwestia prawidłowości opłat za wyjazdy zagraniczne. "Kwota szkody w majątku spółki została oszacowana na ponad pół miliona złotych. W tej chwili nie można powiedzieć, czy ta kwota, która jest przyjęta w zarzutach, jest kwotą ostateczną" - zaznaczył.
Jak dodał, zarzuty przedstawiono również ówczesnej partnerce, a obecnej żonie K. Beacie. "Naszym zdaniem została ona fikcyjnie zatrudniona w jednej z agencji reklamowych, wystawiała fikcyjne faktury poświadczające nieprawdę, wskazujące na to, że miała wykonywać jakieś usługi" - powiedział prokurator. Łączna kwota fikcyjnego wynagrodzenia, która miała zostać przelana żonie K., wynosi ponad 230 tys. zł.