"Błagam o zwrot danych, jestem w stanie zapłacić za nie dwie moje miesięczne pensje!" - ogłasza lekarz.

"Nie zależy mi na laptopie, ale na - dla mnie bezcennych, dla złodzieja nic niewartych - informacjach, które znajdowały się na dysku" - mówi dr Zwoliński.

Reklama

Komputer skradziono lekarzowi w sobotę podczas konferencji neurochirurgów w Szczyrku. "Zostawiłem notebook podłączony do prądu, żeby się naładował, w pokoju hotelu <Polne Gniazdo>" - opowiada DZIENNIKOWI. "O godz. 19.00 wyszedłem z pokoju i poszedłem na bankiet połączony z wręczeniem doktoratów honoris causa wybitnym profesorom. Wróciłem około godz. 2 w nocy. Drzwi balkonowe były otwarte na oścież, komputera nie było" - wspomina.

Na miejsce została wezwana policja. "Cały czas szukamy sprawcy kradzieży" - mówi Elwira Jurasz z komisariatu w Szczyrku. "Niestety, nie mamy na razie żadnych nowych informacji. Tak naprawdę czekamy na to, że zgłoszą się do nas świadkowie zdarzenia, osoby, które mogą coś wiedzieć o sprawie. Tym, którzy nam pomogą, zapewniamy anonimowość" - dodaje.

Reklama

Czemu dane w laptopie dr Piotra Zwolińskiego są tak cenne? Bo Zwoliński jest jedynym w Polsce epileptologiem specjalizującym się w operacyjnym leczeniu padaczki. Do jego kliniki w Warszawie trafiają chorzy na padaczkę, którym nie pomaga leczenie farmakologiczne. Na świecie podobnych klinik jest co najwyżej 30. Dlaczego tak niewiele? "Bo operacyjne leczenie padaczki polega na wycięciu części mózgu" - odpowiada Zwoliński. "Jeśli zrobimy to w odpowiednim wieku, a czasami oznacza to usunięcie nawet całej jednej półkuli, wówczas może się obyć bez szczególnych konsekwencji dla życia pacjenta" - tłumaczy.

Operacyjne leczenie padaczki to jedna z najbardziej skomplikowanych dziedzin neurochirurgii, dlatego tak mało popularna. Choć na taką operację kwalifikuje się zaledwie 3 proc. wszystkich chorych na epilepsję, dr Zwoliński tygodniowo przyjmuje kilkudziesięciu pacjentów. W stałym kontakcie mailowym jest z tysiącami osób. "Właściwie byłem, a nie jestem, bo większość tych kontaktów utraciłem wraz z komputerem" - mówi DZIENNIKOWI doktor.

Piotr Zwoliński szacuje, że odtworzenie danych ze skradzionego laptopa zajmie mu około pół roku. Niektórzy pacjenci nie mają tyle czasu. Dlatego okradziony lekarz po całym Szczyrku rozwiesił plakaty z apelem: "Błagam! Złodzieju, nim sformatujesz dysk notebooka, oddaj mi dane. Zawarte tam informacje nie mają dla ciebie żadnej wartości materialnej, dla mnie jednak są bezcenne".

Reklama

Skradziony komputer to czarny laptop marki Hewlett-Packard model MX-7400. Jeśli ktoś posiada informacje na jego temat, proszony jest o pilny kontakt z doktorem na e-mail: piotr@zwolinski.pl.

"Nie wydaje mi się, aby to był jakiś obcy, który wdarł się do hotelu" - snuje przypuszczenia lekarz. "Zresztą hotel jest strzeżony. Wszyscy wiedzieli, że na konferencję medyczną przyjedzie wielu lekarzy i że przywiozą ze sobą cenny sprzęt. Raczej więc szukać należałoby wśród personelu" - mówi.

Na swojej stronie internetowej http://www.zwolinski.pl doktor uspokaja chorych i apeluje o kontakt w celu odbudowania bazy danych: "Nie bójcie się - mówię tu do moich chorych - niczyje zdrowie i życie nie jest zagrożone, ale duże trudności z odzyskaniem danych mogą przez pewien czas paraliżować moje działania. Za utrudnienia przepraszam!".