Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota wszczął postępowanie wyjaśniające mające na celu ustalenie, czy trzech sędziów Sądu Apelacyjnego w Gdańsku nie dopuściło się przewinienia dyscyplinarnego. Ich grzechem miałoby być to, że uchylili wyrok Sądu Okręgowego w Elblągu. Tymczasem w SO w Elblągu orzekał swego czasu na delegacji Michał Lasota. W tym okresie 100 proc. wyroków, w wydaniu których brał udział, zostało uchylonych.
Względy formalne
Wyrok, za który chce ścigać sędziów Michał Lasota, zapadł w pionie karnym w 2017 r. Sprawa była skomplikowana i miała podłoże gospodarcze. Orzeczenie o uchyleniu zapadło na podstawie art. 437 par. 2 kodeksu postępowania karnego. Zgodnie z nim sąd może uchylić orzeczenie i przekazać sprawę sądowi I instancji do ponownego rozpoznania m.in. wówczas, gdy konieczne jest przeprowadzenie na nowo przewodu w całości – tłumaczy Włodzimierz Brazewicz, sędzia SA w Gdańsku, który brał udział w wydaniu spornego orzeczenia i który otrzymał pismo od zastępcy rzecznika. Jak dodaje, w sprawie trzeba było przeprowadzić od nowa postępowanie dowodowe.
Wyrok został jednak zaskarżony do Sądu Najwyższego, a ten zgodził się z argumentami skarżącego. W efekcie sprawa trafiła do innego składu SA w Gdańsku. Okazało się jednak, że merytorycznie mieliśmy rację. Wszystkie dowody, które uważaliśmy, że powinny zostać przeprowadzone od początku, zostały przeprowadzone – podkreśla sędzia Brazewicz. Dlaczego więc SN uchylił wyrok, w którego wydaniu sędzia brał udział?
Chodziło o względy formalne. Przepis bowiem mówi o przeprowadzeniu na nowo całego przewodu. A przecież nigdy nie jest tak, że trzeba powtórzyć absolutnie wszystkie dowody. Niektóre z nich, np. te z dokumentów, zachowują przecież aktualność przez dłuży okres i nie ma powodu, aby wnioskować o nie po raz kolejny – tłumaczy gdański sędzia. I dodaje, że nie ma sobie w tej sprawie absolutnie nic do zarzucenia. Zresztą nie ma w Polsce sędziego, który nie miałby na swoim koncie uchylenia wyroku. I to włącznie z autorem pisma wzywającego mnie do złożenia oświadczenia, czyli sędzią Michałem Lasotą – kwituje sędzia Brazewicz.
Charakter represyjny
Sprawa bulwersuje przedstawicieli środowiska z kilku powodów. Po pierwsze ich zdaniem badana przez zastępcę rzecznika kwestia bez wątpienia należy do sfery orzeczniczej. A ta może być weryfikowana jedynie w drodze nadzoru instancyjnego. Mówiąc prościej: narzędzia dyscyplinarne nie mogą być wykorzystywane do karania sędziów za to, jakie orzeczenia podejmują. Działania zastępcy rzecznika dyscyplinarnego ewidentnie naruszają konstytucyjną zasadę niezawisłości sędziowskiej, a tym samym także art. 47 Karty praw podstawowych UE oraz art. 6 Europejskiej konwencji praw człowieka – uważa Włodzimierz Brazewicz.
Oba te przepisy gwarantują obywatelom UE prawo do „sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy w rozsądnym terminie przed niezawisłym i bezstronnym sądem”. Sytuacja nie podoba się także Dariuszowi Mazurowi, sędziemu Sądu Okręgowego w Krakowie i rzecznikowi Stowarzyszenia Sędziów „Themis”.
Działanie zastępcy rzecznika oceniam jako represyjne. To nie do pomyślenia w demokratycznym państwie prawa, żeby sędzia był ścigany drogą dyscyplinarną za to, że orzeka w ten, a nie inny sposób - komentuje. I przypomina, że tego typu działania ze strony rzeczników dyscyplinarnych były już podejmowane. Chodzi o głośną sprawę Aliny Czubieniak, sędzi z Gorzowa Wielkopolskiego. Rzecznik dyscyplinarny doprowadził do ukarania jej za uchylenie postanowienia aresztowego. Niestety tego typu przypadków, jak widać, jest coraz więcej. Tymczasem sędzia nie może przed podjęciem decyzji procesowej zastanawiać się, czy coś mu za nią nie będzie przypadkiem grozić. To tak, jakby sędzia musiał orzekać z pistoletem przystawionym do skroni. W takich warunkach nie ma mowy o niezawisłym orzekaniu – ocenia krakowski sędzia.
Tajemnice sędziów
Drugą bulwersującą w tej historii kwestią jest to, że udzielenie żądanych przez zastępcę rzecznika informacji musiałoby prowadzić do ujawnienia przez nich tajemnicy sali narad. To dopiero stanowiłoby delikt dyscyplinarny. Tajemnica narady sędziowskiej obowiązuje bezwzględnie, nie ma takiego organu, który mógłby zwolnić z niej sędziego – podkreśla sędzia Brazewicz. Jak wiemy nieoficjalnie, inny członek składu orzekającego w budzącej zainteresowanie zastępcy rzecznika sprawie w odpowiedzi na wezwanie poradził Michałowi Lasocie, aby ten po prostu zapoznał się z uzasadnieniem orzeczenia, które go interesuje. Sędzia nic więcej bowiem nie ma do dodania. A to dlatego, że cała reszta objęta jest tajemnicą sali narad.
Ponadto sędziowie są oburzeni tym, że wezwanie zostało podpisane akurat przez Michała Lasotę, o którym swego czasu było głośno także z tego powodu, że, jak donosiły media, w pewnym okresie 100 proc. wydawanych przez niego wyroków było uchylanych. Iteraz taki człowiek każe się tłumaczyć innym sędziom z ich pracy orzeczniczej – irytuje się jeden z sędziów. Co ciekawe, chodzi o sprawy z lat 2017–2018, kiedy to Michał Lasota orzekał w Sądzie Okręgowym w Elblągu. O uchylaniu jego wyroków decydował więc wówczas SA w Gdańsku, czyli sąd, którego sędziowie są teraz niepokojeni przez Lasotę właśnie za to, że uchylili orzeczenie.
Zresztą sędzia Brazewicz nie po raz pierwszy jest wzywany przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego. Swego czasu naraził się prowadzeniem otwartego dla publiczności spotkania z sędzią Igorem Tuleyą. Przemysław Radzik (to drugi z zastępców rzecznika) uznał, że było to spotkanie o charakterze politycznym. I wezwał sędziego na przesłuchanie. Tymczasem, jak stwierdziło Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”, "takie działanie rzecznika dyscyplinarnego stanowi rażące naruszenie prawa. Sędzia nie może bowiem zostać przesłuchany w charakterze świadka, a tym bardziej obwinionego, w toku czynności wyjaśniających prowadzonych przez rzecznika dyscyplinarnego".
Na tym jednak się nie skończyło, gdyż zastępca rzecznika zwrócił się do prezesa sądu, w którym orzeka sędzia Brazewicz, o udostępnienie m.in. wyników efektywności jego pracy orzeczniczej oraz opinii służbowej na jego temat. „Te działania rzecznika miały na celu, podobnie jak w innych przypadkach, poszukiwanie powodów, które uzasadniałyby wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego” – uznała Iustitia.
DGP poprosił zastępcę rzecznika, aby odniósł się do zarzutów. Na odpowiedź nadal czekamy.