Na razie sąd odroczył rozprawę. Ale tylko z powodów formalnych. A Korwin-Mikke ani myśli wycofać się ze swoich słów. Dalej uważa, że wyrok w sprawie Jurczyka był skandalem.
Dwa lata temu polityk UPR w artykule dla tygodnika "Najwyższy Czas" napisał m.in. "Poraziła mnie (...) informacja (...) o tym, jakimi dowodami dysponował skład SN, który ostatecznym wyrokiem orzekł, że p. Marian Jurczyk nie był agentem SB: oryginał podpisanego oświadczenia o współpracy, pokwitowania za otrzymane pieniądze... Przywykłem już, że <polskie> sądy w sprawach politycznych (i nie tylko) kierują się dziwacznymi interpretacjami prawa - ale takich sk...ysynów, jak ci, co głosowali nad tym orzeczeniem, jeszcze nie widziałem. Najwyższa pora coś z tym zrobić! I zrobię".
Prezes Sądu Najwyższego Lech Gardocki uznał, że nie można puścić tego płazem i złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa znieważenia funkcjonariuszy publicznych.
Także Korwin-Mikke złożył doniesienie do prokuratury na sędziów SN, którym zarzucił, że oczyszczając Jurczyka popełnili przestępstwo poświadczenia nieprawdy. Prokuratura odmówiła jednak wszczęcia śledztwa w tej sprawie.