Telewizja publiczna o własnej platformie cyfrowej myśli od czasów prezesury Jana Dworaka, który kierował nią w latach 2004 - 2006. "Dwa lata temu w ramach istniejącego porozumienia o strategicznej współpracy przedstawiliśmy TVP koncepcję utworzenia platformy satelitarnej" - mówi Krzysztof Surgowt, prezes SES Astra Polska. Ostatnio do tej sprawy na Woronicza powrócono. W połowie października Astra złożyła bowiem kolejną ofertę telewizji publicznej.
Według informacji DZIENNIKA ewentualna satelitarna platforma cyfrowa miałaby być skierowana przede wszystkim do osób, które dziś nie korzystają ani z kablówek, ani z już istniejących platform - Cyfrowego Polsatu, Cyfry+ i n. Chodzi o około sześć milionów gospodarstw domowych, w których telewizja to tylko kilka kanałów nadawanych naziemnie. Problem w tym, że nie wszyscy członkowie zarządu TVP jej chcą. Tydzień temu przewinęła się przez media seria artykułów świadczących o sporach w tej sprawie pomiędzy członkami zarządu TVP. Za rozpoczęciem rozmów z SES Astra mają się opowiadać Marcin Bochenek i Sławomir Siwek, przeciwny jest prezes Andrzej Urbański.
Tymczasem kwestia ta wkrótce musi zostać w TVP rozwiązana. Dziś pojęcie cyfryzacji brzmi tajemniczo dla większości Polaków, za kilka lat zjawisko to dotyczyć będzie nas wszystkich. Według zaleceń UE analogowe nadawanie powinno zostać w Polsce zaniechane do 2012 roku. Stacje telewizyjne wcześniej muszą więc zadbać o rozwój technologii cyfrowej.
Propozycja Astry zakłada, że abonenci zapłacą minimalną opłatę techniczną za posiadanie dekodera. Jak udało nam się dowiedzieć, koszt jego zakupu wzięłaby na siebie TVP. Astra zaś odpowiadałaby za marketing, obsługę klienta oraz obsługę technologiczną. "Pełna kontrola platformy leżałaby po stronie telewizji publicznej, dla nas natomiast to szansa na wzmocnienie pozycji na rynku polskim" - mówi DZIENNIKOWI Krzysztof Surgowt.
Rozbieżności wywołują kwestie finansowe. Są one objęte tajemnicą, ale wiadomo, że przedsięwzięcie kosztować ma telewizję około 10 mln euro rocznie. Zaś roczny koszt utrzymania platformy miałby wynieść 40 mln euro. Zyski miałyby przyjść po sześciu, siedmiu latach jej działalności. Przyniosłyby m.in. takie usługi, jak wideo na żądanie.
Władze TVP muszą szybko podjąć decyzję. Platforma cyfrowa miałaby powstać na letnie igrzyska w Pekinie, czyli do sierpnia przyszłego roku. Jak udało nam się dowiedzieć, istnieje niebezpieczeństwo, że telewizja publiczna może stracić prawa do ich transmisji. Jeżeli nie będzie w stanie transmitować imprezy w standardzie High Definition (w wysokiej rozdzielczości), prawa te mogą przejść na rzecz stacji komercyjnych. Bez własnej platformy cyfrowej uzyskanie HD jest niemożliwe. Tymczasem na Woronicza ścierają się opinie na temat oferty Astry.
Pozytywną wystawiło biuro finansów i restrukturyzacji, niekorzystną biuro prawne, które uważa, że taka umowa łamałaby m.in. przepisy ustawy o radiofonii i telewizji oraz postanowienia KRRiT. Marcin Bochenek pilotujący cyfryzację TVP nie chce rozmawiać o szczegółach propozycji Astry. "TVP powinna myśleć o własnej platformie cyfrowej. Powinniśmy być aktywni w każdym aspekcie cyfryzacji" - mówi jedynie.
"Mam wątpliwości, czy jako publiczny nadawca TVP powinna zawierać tak ważną umowę bez powiadomienia KRRiT oraz ministra skarbu, który sprawuje nad spółką nadzór właścicielski, i to w czasie prawdopodobnych zmian, które czekają media publiczne. Wygląda na to, że telewizja ma pomysł na cyfryzację będący w opozycji do planów rządowych" - mówi Andrzej Zarębski, ekspert ds. mediów. "Publiczna telewizja BBC ogłosiła właśnie, że uruchamia własną platformę cyfrową. Niech to wystarczy za odpowiedź" - odpowiada Marcin Bochenek.