Składam zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na wyszydzaniu modlitwy wiernych Kościoła Rzymsko-Katolickiego w trakcie happeningu zorganizowanego (...) przez tzw. Komitet Obrony Demokracji. (...) To nie pierwszy raz, kiedy aktywiści wywodzący się ze środowiska totalnej opozycji organizują, wspierają lub patronują przedsięwzięciom mającym tak naprawdę tylko jeden cel: wyszydzenia i zbezczeszczenia religii chrześcijańskiej, tradycyjnych wartości i ogólnie pojmowanego przywiązania do patriotyzmu – napisał w oświadczeniu.
KOD zorganizował happening w Oświęcimiu 10 lutego, trzy lata od wypadku, w którym zderzył się fiat seicento z kolumną przewożącą ówczesną premier. Poszkodowana została wówczas Beata Szydło i dwóch funkcjonariuszy jej ochrony. W rocznicę działacze KOD obwołali drzewo, w które uderzyła limuzyna premier, mianem pomnika "pokory Beaty"”. Parodiowali modlitwy. W happeningu uczestniczył poseł PO Marek Sowa, który zarzucił rządzącym, że próbował zrobić "kozła ofiarnego" z kierowcy seicento.
Ryszard Majdzik, który obecnie jest radnym Skawiny, w oświadczeniu podkreślił, że na happeningu "przekroczono wszelkie dopuszczalne granice". Parodiowanie modlitwy litanii w tak obrzydliwy sposób zabolało mnie szczególnie m.in. dlatego, że zaistniało w bliskim sąsiedztwie byłego niemieckiego obozu Auschwitz, w którym zginął męczeńską śmiercią św. Maksymilian Maria Kolbe, człowiek wielkiej wiary i nieustającej modlitwy – napisał.
Jego zdaniem, następstwa złożonego zawiadomienia będą testem wiarygodności polskiego wymiaru sprawiedliwości, "ponieważ wciąż zapadają orzeczenia, w których wymierzający sprawiedliwość sędziowie stają po stronie ludzi nie mogących się pogodzić z utratą władzy wynikająca z demokratycznego wyboru społeczeństwa".
Dawny opozycjonista skrytykował też udział w wydarzeniu posła KO Marka Sowy.
Sprawa happeningu już w ubiegłym tygodniu wzbudziła protesty wśród działaczy PiS z Oświęcimia. Zdaniem Zbigniewa Starca i Jakuba Przewoźnika, padały tam "słowa i sformułowania, które kpią z symboliki chrześcijańskiej". Zażądali oni od prezydenta miasta Janusza Chwieruta, szefa lokalnej PO, by potępił zachowania działaczy KOD.
Prezydent Oświęcimia w oświadczeniu wskazał, że "Polska jest jeszcze krajem demokratycznym". Wolność słowa jest jednym z ważniejszych praw obywatelskich. Pełniąc funkcję prezydenta miasta staram się, aby te wartości były również przestrzegane w Oświęcimiu – napisał. Zaznaczył też, że nie uczestniczył w zgromadzeniu, więc trudno mu się odnieść do wypowiedzianych tam słów czy sformułowań, a tym bardziej publicznie potępiać obecne na nim osoby.
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd był w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo.
Prokuratura zarzuciła kierowcy fiata nieumyślne spowodowanie wypadku. Sprawa toczy się przed oświęcimskim sądem rejonowym.
Ryszard Majdzik – według Encyklopedii Solidarności - w latach 1978-1980 był współpracownikiem Komitetu Samoobrony Społecznej "KOR" oraz Studenckiego Komitetu Solidarności. Uczestniczył w Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Drukował i kolportował wydawnictwa niezależne. W 1980 r. wstąpił do Konfederacji Polski Niepodległej. W sierpniu 1980 r. organizował strajk solidarnościowy w swoim zakładzie. Później działał w NSZZ Solidarność. Był członkiem prezydium regionu małopolskiego Związku. Internowany w stanie wojennym. Później działał w podziemiu. Był m.in. współzałożycielem Komitetu Pomocy Więzionym za Przekonania. W 1988 r. uczestniczył w strajku w Hucie im. Lenina. W latach 80. był wielokrotnie zatrzymywany. Odznaczony został m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Wolności i Solidarności.